Rosyjski bramkarz i wicemistrz olimpijski w hokeju na lodzie zatrzymany za uchylanie się od służby wojskowej

Świeżo zwerbowany przez amerykański klub do gry w NFL wicemistrz olimpijski z Pekinu, bramkarz Iwan Fiedotow został aresztowany, ponieważ chciał uniknąć odbycia w Rosji służby wojskowej. Teraz ryzykuje wysłanie na front na Ukrainę.

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Kij hokejowy i krążek. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Iwan Fiedotow jest reprezentantem kraju i ma status sportowej gwiazdy, ale nie uchroniło go to przed mobilizacją. Został aresztowany za uchylanie się od służby i ma być wysłany na daleką Północ, by odbyć tam szkolenie wojskowe.

25-letni Fiedotow grał w tym sezonie w CSKA Moskwa, z którym zdobył mistrzostwo Rosji (KHL). W maju podpisał kontrakt z Philadelphia Flyers i miał się tam szybko stawić. Agencja informacyjna TASS i prawnik gracza informowali, że Fiedotow miał być wysłany do odbycia służby w… Siewieromorsku, w regionie Murmańska.

REKLAMA

Gracz został zatrzymany w piątek wieczorem 1 lipca w Sankt Petersburgu, jako podejrzany o chęć uniknięcia służby wojskowej. Został zatrzymany przez policję na wniosek prokuratury wojskowej i przewieziony do biura rekrutacyjnego. Tam miał doznać zapalenia żołądka – zdaniem bramkarza w wyniku stresu – i został przewieziony do szpitala wojskowego.

Jego bliscy przywoływali tezę o możliwym otruciu hokeisty. „W tej chwili nie możemy dokładnie powiedzieć, jak się sprawy mają. Był w szpitalu, ale z jakiegoś powodu nie figurował na liście pacjentów. Rodzicom i innym bliskim nie pozwolono się z nim zobaczyć. Później na teren szpitala wkroczyła żandarmeria, ale po rozmowie z prawnikiem wycofali się.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skomentował wydarzenia tym, że „obowiązek odbycia służby wojskowej zapisano w rosyjskim prawie”. Obowiązkowa służba wojskowa trwa obecnie w Rosji tylko rok. Opozycja zarzuca władzom wykorzystywanie służby wojskowej do karania krytyków Kremla, m.in. przez wysyłanie ich na odległe tereny. Fiedotow opozycjonistą raczej nie jest, ale może chodzić o ukrócenie złego przykładu w czasie wojny.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA