W wieku 88 lat zmarł niedoszły prezydent Białorusi Alexander hrabia Pruszyński

Alexander Pruszyński był synem znanego polskiego poety i dyplomaty Ksawerego Pruszyńskiego i Marii z Meysztowiczów. Urodził się w majątku dziadka Oskara Meysztowicza na Grodzieńszczyźnie. W latach 90. XX wieku powrócił na rodzinną ziemię, a na Białorusi próbował prowadzić, choć bez sukcesów, aktywną działalność polityczną. Był postacią niezwykle barwną i ekscentryczną.

Hrabia Alexander Pruszyński nie żyje. fot. YouToube
Hrabia Alexander Pruszyński nie żyje. fot. YouToube
REKLAMA

O śmierci Alexandra Pruszyńskiego poinformował opozycyjny białoruski portal charter97.org, powołując się na jego bliskich. Pruszyński urodził się w 1934 r. w majątku w Rohoźnicy na Grodzieńszczyźnie. Po wojnie i zmianie granic razem z rodziną wyemigrował do Polski. Mieszkał w Holandii, skąd rodzina wróciła do Polski, ale ponownie wyemigrował na początku lat 70. na Zachód. Mieszkał m.in. w USA, Francji i Kanadzie.

W latach 90. powrócił na Białoruś i zaangażował się w działalność społeczną i polityczną. Zamierzał nawet startować w wyborach prezydenckich w 1994 r., ale jego kandydatury nie zarejestrowano. Wielokrotnie był zatrzymywany i aresztowany przez białoruską policję oraz skazywany na kary grzywny za demonstracje polityczne.

REKLAMA

„Jako jeden z niewielu, a może nawet jedyny wrócił na ziemię swoich przodków” – mówił o nim białoruski dziennikarz Waler Kalinouski. „Miał wielkie plany polityczne, których nigdy nie udało się zrealizować. Chciał być takim białoruskim Valdusem Adamkusem. Swoich ambicji politycznych nie wcielił w życie, ale nigdy nie bał się głośno krytykować władz” – dodał dziennikarz.

Jest autorem książki pod tytułem „Co Żydzi winni Polakom”. Pozycja została przetłumaczona na język angielski i wydana także w Kanadzie i USA. W 2014 wydał także książkę „Kijowski Majdan”.

W 2016 tak wspominał swój powrót na Białoruś: „Każdy ma swój dom rodzinny, a jeżeli jest on okazały, to tym bardziej chce się do niego wrócić. Pierwszy raz byłem u siebie po 29 latach od wyjazdu, w 1970 r. Majątek zabrało państwo, teraz jest tam kołchoz. Tłumaczę dyrektorowi kim jestem. A on mnie zaprasza do środka, ale przez drzwi kuchenne. A ja do niego, że do swojego pałacu ja nie wchodzę kuchnią, ale przez front. Podszedłem, uklęknąłem, pocałowałem pierwszy stopień mojego domu”…

RIP. Teksty hr. Alexandra można też znaleźć w NCzasie:

Pruszyński: Hr. Ronikier. Wspomnienia z wojny i Powstania

REKLAMA