
Przy krakowskich Plantach Janusz Korwin-Mikke, wraz z Konradem Berkowiczem i Bartoszem Bocheńczakiem, sprzedawał „wolnorynkowe parówki”.
– Wolność gospodarcza zaczyna się od parówek – stwierdził Janusz Korwin-Mikke.
– Kongres Liberalno-Demokratyczny, czyli obecnie PO, uważa, że biznes się zaczyna w ten sposób, że się wynajmuje sklep na głównej ulicy, bierze pożyczkę, ustawia wielkie okno wystawowe, wywiesza się plakat, a potem zastanawia się, co w tym sklepie sprzedawać – dodał.
Jak podkreślał Korwin-Mikke, „prawdziwy kapitalizm” zaczyna się od tego, że „kupuję paczkę parówek, które sprzedaję ze 100-procentowym zyskiem”.
– Następnie kupuje się dwie paczki parówek i sprzedaje się z dużym zyskiem. Potem się kupuje cztery paczki parówek itd. Pod koniec dnia sprzedajemy już 20 paczek parówek, a po tygodniu jesteśmy właścicielami ulicowej restauracji, która sprzedaje parówki – stwierdził, dodając, że parówki muszą być dobre, bo inaczej firma plajtuje.
– Problem polega na tym, że właściwie w obecnym państwie, żeby taki biznes otworzyć najpierw trzeba z rok spędzić na załatwianiu papierów – zaznaczył Konrad Berkowicz.
Jak podkreślał Bartosz Bocheńczak, byłoby to „mało możliwe, żeby tak wyjść na ulicę i zacząć sobie sprzedawać”.
– Najpierw Urząd Skarbowy, potem ZUS, potem GUS, potem jeszcze sanepid. I na koniec musielibyśmy tu postawić toaletę: męską, damską; umywalkę i wtedy może by ktoś się na to zgodził. Oczywiście kasa fiskalna jeszcze – skwitował.