Grzesiowski w COVIDIAŃSKIM AMOKU: Testowanie, maski w zamkniętych pomieszczeniach i bardzo intensywna akcja szprycowania

Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, dr n. med. Paweł Grzesiowski podczas konferencji prasowej 3 bm. w siedzibie Naczelnej Izby Lekarskiej w Warszawie. (sko) PAP/Paweł Supernak
Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, dr n. med. Paweł Grzesiowski podczas konferencji prasowej 3 bm. w siedzibie Naczelnej Izby Lekarskiej w Warszawie. (sko) PAP/Paweł Supernak
REKLAMA

Pandemiczny ekspert dr Paweł Grzesiowski znów przemówił. Ujawnił, co by zalecał polskim władzom. 

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” dr Grzesiowski zaznaczył, że jego zdaniem pandemiczny resort zdrowia ma niedoszacowane dane dotyczące obecnej liczby zakażeń w Polsce. Twierdził, że są to liczby 10- czy nawet 20-razy większe.

REKLAMA

Zaznaczył, że obecnie testuje się tylko objawowych pacjentów podejrzanych o zakażenie. Jak dodał, „już jesteśmy na poziomie prawie 20 procent, czyli co piąty test jest dodatni, co świadczy o tym, że fala pandemiczna jest już w rozkwicie”.

Mamy w tej chwili do czynienia z masowym wzrostem zachorowań. Tyle tylko, że nie przekłada się to na oficjalne statystyki. Jeszcze bardziej niż w czasie poprzednich dwóch lat – grzmiał.

Ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych ubolewał również, że odkąd zastąpiono w Polsce stan epidemii stanem zagrożenia epidemicznego „władze przestały myśleć o prewencji, jakby uznając, że problem jest już zamknięty”.

Grzesiowski grzmiał też, że obecny wariant BA.5 „wydaje się znacznie bardziej niebezpieczny”. – Po pierwsze, jest bardziej zakaźny, po drugie, powoduje wzrost hospitalizacji i zgonów. Fakt, że mamy do czynienia z kolejnym wariantem, powinien dawać do myślenia wszystkim – twierdził.

– Powinniśmy uruchomić wszystkie procedury prewencyjne, które zostały na wiosnę odwołane. Przywrócić testowanie, maski w miejscach publicznych, w zamkniętych pomieszczeniach i przede wszystkim bardzo intensywną akcję szczepień – zalecał pandemiczny ekspert.

– Pamiętajmy, większość z nas, jeżeli się szczepiła, to minęło już często pół roku od ostatniej dawki. A to oznacza, że nasza odporność może być już słabsza i stajemy się znów podatni na zakażenie – przestrzegał Grzesiowski.

REKLAMA