Z pomysłem takim „wyjechał” prezydent Emmanuel Macron, kiedy Francja na początku 2022 roku obejmowała 6-miesięczną prezydencję w UE. Na szczęście były sprawy poważniejsze. Teraz PE powrócił do progresywnych ideologicznie regulacji naszego życia.
Euro-osłowie przegłosowali hasło – „Każdy ma prawo do skorzystania z bezpiecznej i legalnej aborcji”. Chyba nie „każdy”, bo połowa europejskiej populacji, w postaci facetów, choćby starała się jak może, raczej z takiego „prawa” skorzystać nie może…
324 euro-osłów (i oślic – żeby było poprawnie politycznie) jednak podniosło 7 lipca w górę swoje racice za zabijaniem dzieci nienarodzonych i narzuceniem tego pomysłu w całej UE. Zwrócili się do Rady o włączenie tego „prawa” do Karty Praw Podstawowych Unii.
Motywacją dla zwolenników cywilizacji śmierci była, rzecz jasna, decyzja Sądu Najwyższego USA o zwróceniu decydowania o aborcji z poziomu federalnego na poziom poszczególnych stanów. Zresztą tą decyzję oczadziały coraz bardziej PE „potępił” osobno.
Przeciw tej głupocie zagłosowało na sesji w Strasburgu 155 eurodeputowanych, 38 wstrzymało się. Eurocyrk rozkręcił się na dobre. Do tej pory z wygłupów ultraprogresywnych przedstawicieli UE można się było śmiać. Kwalifikowali ślimaki jako ryby, marchew uznawali za owoc, badali krzywiznę banana, ale teraz jednak chodzi o życie…
Macron chce wpisać „prawo do aborcji” do europejskiej Karty praw podstawowych