Berlin załatwił Rosji ominięcie sankcji. W zamian dostanie więcej gazu z Nord Stream 1

Flaga Ukrainy, flaga Kanady Źródło: Pixabay, collage
Flaga Ukrainy, flaga Kanady Źródło: Pixabay, collage
REKLAMA

Szantaż rosyjski przyniósł rezultaty. Moskwa zaczęła zmniejszać w czerwcu dostawy gazu do Niemiec, tłumacząc to tym, że oddane przez Siemensa do remontu w Kanadzie urządzenie do przesyłu gazu, nie zostało im odesłane ze względu na wprowadzone sankcje.

Powstał tu spór pomiędzy między Berlinem a Kijowem. Kanada, gdzie mieszka duża diaspora ukraińska, zastosowała się do sankcji, ale pod presją Berlina; ostatecznie turbiny rosyjskiego gazociągu trafią jednak do Niemiec, a następnie do gazociągu Nord Stream 1..

REKLAMA

Ottawa podjęła w sobotę 9 lipca decyzję o zwrocie turbin do Niemiec. Obecnie znajdują się jeszcze w warsztatach Siemens Group w pobliżu Montrealu w Quebecu. W zamian za ich powrót do sieci, Gazprom przywróci większe dostawy gazu do Niemiec.

Turbiny były pretekstem do testowania Berlina i okazało się, że szantaż gazowy wobec Niemiec powiódł się. Apele Ukrainy, by „nie poddawać się szantażowi ze strony Kremla”, zostały zignorowane na rzecz własnych interesów.

Wyszło na jaw, że także Kanada Trudeau w gruncie rzeczy stosuje podwójne standardy. Ottawa udzieliła firmie Siemens Canada „ograniczonego w czasie pozwolenia na zwrot naprawionych turbin Nordstream 1 do Niemiec, co pozwoli Europie na dostęp do niezawodnej i niedrogiej energii” – mówił minister ds. zasobów naturalnych Kanady Jonathan Wilkinson.

Dodał, że bez niezbędnych dostaw gazu ziemnego, niemiecka gospodarka będzie miała bardzo poważne trudności, a sami Niemcy mogą nie być w stanie ogrzać swoich domów w miarę zbliżania się zimy”. Okazuje się, że lobbing Berlina jest znacznie mocniejszy, niż wpływy ukraińskie.

„Listkiem figowym” kapitulacji Kanady było ze strony tego samego ministra oskarżenie Putina o chęć „siania podziału wśród sojuszników”. Bezczelny czy po prostu głupi? Naciski niemieckie musiały być jednak mocne, bo w oficjalnym języku dyplomacji mówiono o „intensywnym kontakcie” z Ottawą, aby uzyskać zwrot sprzętu do Europy, pomimo sankcji nałożonych na Rosję.

Ostatecznie użyto tu fortelu. Kanada nie odeśle turbin bezpośrednio do Rosji, ale do Niemiec, więc od strony „litery prawa” sankcje nie będą złamane… Berlin od początku nie wierzył w „techniczne przyczyny” ograniczenia dostaw przez Gazprom, a mimo tego zdecydował się spełnić jego żądania. Niemcy słabo znają Rosję i zapewne nie wiedzą, że teraz posypią się kolejne testy spójności zachodnich sankcji.

Z „feldfeblem” Scholzem i fircykiem Trudeau i im podobnymi, tej wojny Zachód raczej nie wygra. Berlin w dodatku tłumaczył kapitulację tym, że nie chce „dać pretekstu Rosji do wstrzymywania dostaw gazu”. Turbiny Siemensa wrócą więc do gazociągu, a na Kremlu mają kupę śmiechu…

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA