Kwitnie handel bonami turystycznymi. Nie uwierzysz, jak wygląda cały proces

Wakacje nad Bałtykiem. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay
Wakacje nad Bałtykiem. Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Pixabay
REKLAMA

Bony turystyczne – kolejny socjalistyczny program rządu mający wpływ na inflację – niedługo stracą ważność. Na czarnym rynku kwitnie handel nimi. Bony o wartości 500 złotych sprzedawane są po 250-300 złotych. Czasami dochodzi do handlu wymiennego.

Latem 2020 roku rząd wprowadził bony turystyczne, tłumacząc to chęcią rekompensaty za lockdown. Tymczasem wystarczyło żadnego lockdownu nie wprowadzać, to wątpliwej jakości „pomoc”, za którą płacimy wszyscy, nie byłaby konieczna.

REKLAMA

Bon turystyczny. Jak to działa?

W ramach programu socjalnego na każde dziecko przysługuje jeden bon w wysokości 500 zł. Dzieci z orzeczoną niepełnosprawnością dostaną dwa bony w wysokości 500 zł, jednak, aby otrzymać drugi, należy złożyć odpowiednie oświadczenie na Platformie Usług Elektronicznych ZUS.

Bon przyznawany jest w formie dokumentu elektronicznego, ma 16-cyfrowy numer, a płacić nim można w podmiotach, które zarejestrowały się na liście Polskiej Organizacji Turystycznej. Głównie wykorzystywany jest na noclegi, ale można nim płacić także za wydarzenia kulturalne, parki rozrywki, baseny – itd.

W teorii bon nie może być wymieniony na gotówkę. Tylko w teorii. Zawsze bowiem, gdy rząd tworzy dziwny system, znajdą się ludzie, którzy go obejdą.

Handel bonami turystycznymi

O handlu bonami turystycznymi media donosiły od początku jego obowiązywania. Teraz ten proceder jeszcze się nasilił. Głównie dlatego, że bon turystyczny traci ważność 30 września br.

Handel bonami kwitnie nie tylko prywatnie. W skupie wyspecjalizowali się także pośrednicy. Organizują oni fikcyjne wakacje, które opłacane są bonami turystycznymi, a które sprzedają po znacznie niższej kwocie rodzice dzieci, którym bon przyznano.

W sieci internetowej jest mnóstwo ogłoszeń dotyczących sprzedaży bonu turystycznego. Jego ceny wahają się od 250 do 300 złotych. W niektórych przypadkach dochodzi do handlu wymiennego. Na przykład zabawki za bon turystyczny.

Transakcje finansowe odbywają się prosty i szybki sposób. Sprzedający wysyła kod realizacji bonu turystycznego, potem jeszcze kod potwierdzenia otrzymany SMS-em i za chwilę otrzymuje przelew ekspresem. Tyle. Bon sprzedany, każdy zadowolony. Rodzic dostał od 250 do 300 zł za jeden bon, a kupujący wymieni go sobie w ZUS-ie na 500 zł, realizując bon w odpowiedniej, ewidencjonowanej w systemie usłudze.

Finalnie płacimy za to oczywiście wszyscy, bo bony to często pusty, drukowany pieniądz, będący jedną ze składowych rekordowej w Polsce inflacji. Rząd będzie zwalał winę na „wstrętnych” i kombinujących Polaków, tymczasem wystarczyło po prostu żadnego socjalnego programu nie tworzyć (wcześniej nie wprowadzać lockdownu), to i problemu by nie było.

Ile płacimy za bony turystyczne

Jak informowała niedawno prezes ZUS Gertruda Uścińska, do końca czerwca aktywowano 3,4 mln bonów turystycznych, a transakcje opłacone za pomocą tego „cuda” wyniosły 2,3 mld zł.

Najwięcej pieniędzy z bonów wydano w województwie małopolskim – blisko pół miliarda złotych. Na drugim miejscu jest woj. pomorskie. Kwota transakcji bonami w Trójmieście i szeroko pojętych okolicach przekroczyła 418 mln zł.

Wciąż nieaktywnych pozostaje ponad 895 tys. bonów na kwotę 619 mln zł. To o te bony właśnie toczy się walka na czarnym rynku.

REKLAMA