Sośnierz: Po co to znowu robimy? Unia Europejska prowadzi przeciwko Polsce otwartą wojnę hybrydową [VIDEO]

Dobromir Sośnierz. / foto: screen YouTube: Janusz Jaskółka
Dobromir Sośnierz. / foto: screen YouTube: Janusz Jaskółka
REKLAMA

Po co to znowu robimy? Po co po raz kolejny przyjmujemy jakieś unijne instytucje, unijne regulacje? – pytał z mównicy sejmowej poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.

Podczas kolejnej sejmowej debaty o dostosowaniu się do niejasnych unijnych wymogów, Sośnierz zasugerował, że należałoby wreszcie zacząć prowadzić suwerenną politykę.

REKLAMA

Przede wszystkim pytanie: Po co to znowu robimy? Po co po raz kolejny przyjmujemy jakieś unijne instytucje, unijne regulacje? Unia Europejska w zasadzie od paru lat prowadzi przeciwko Polsce otwartą wojnę hybrydową, obkłada nas karami, sankcjami, więc nie rozumiem, po co robimy kolejny ukłon w kierunku jej instytucji – rozpoczął Sośnierz.

Skoro Unia Europejska konsekwentnie delegitymizuje Polskę i jej organy po to, żeby paraliżować jej działanie, to Polska powinna konsekwentnie delegitymizować organy unijne, żeby utrudniać jej w tym przypadku np. dochodzenie swoich interesów. Gwałt niech się gwałtem odciska, zwłaszcza w sytuacji, kiedy Unia poszturchuje nas ostatnio już nawet w sprawie rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. W tym samym obszarze robienie ukłonów i uznawanie jej instytucji, legitymizowanie ich poprzez właśnie taką współpracę, wydaje się, świadczy o tym, iż niestety nadal prowadzicie politykę na klęczkach. Jeżeli nie ma uznania praworządności w Polsce, to my nie uznawajmy praworządności w Unii Europejskiej, zwłaszcza że jest do tego sporo podstaw – kontynuował poseł Konfederacji.

Przypomnę chociażby kazus Węgier, gdy przy liczeniu głosów w sprawie zastosowania art. 7 wobec Węgier w Parlamencie Europejskim, żeby uzyskać wymaganą większość, usunięto z puli liczonych głosów głosy wstrzymujące się, bo inaczej tej większości by nie było. Węgry to zaskarżyły, ale zdaje się, że do dzisiaj ta sprawa się ciągnie, już 3 czy 4 lata, i nie ma wyroku. Takich rzeczy nawet PiS nie robi w Polsce, takich, jak zrobiono w tym przypadku, wbrew opinii służb parlamentarnych, wbrew jakiejkolwiek logice głosowania. I oni będą nas pouczać o praworządności – wyliczał dalej Sośnierz.

Przyjrzyjmy się, jak głosowania tam przebiegają. Bez liczenia głosów, na oko. Maksymalna pomyłka, którą udało nam się zarejestrować, wynosi 520 głosów, i to zresztą akurat przewodniczący Krasnodębski z PiS-u tak się walnął. Bo nie wiem, czy wszyscy państwo wiecie, że tam, w Parlamencie Europejskim, znaczną ilość głosowań ocenia się po prostu na oko przewodniczącego, bez liczenia głosów. To głosowanie jest udawane, ono się odbywa tylko na papierze. Posłowie nie nadążają z podnoszeniem rąk. Nikt nie sprawdza, czy oni zagłosowali. Nie ma nawet jak tego sprawdzić… – mówił z własnego doświadczenia.

Ograniczenie wolności słowa, karanie posłów za treść ich wypowiedzi – coś zupełnie absurdalnego w parlamentaryzmie, bo poseł ma mówić w imieniu swoich wyborców dokładnie to, czego oni chcą, a nie to, czego chcą jego konkurenci polityczni. Sprzeczne zalecenia pod względem praworządności wydawane w stosunku do Polski i Mołdawii: Mołdawii nakazano zlekceważyć wyrok sądu, a w Polsce upomina się o to, że wyroki sądów są tak ważne – podsumował Sośnierz.

Inne wystąpienia poselskie obejrzysz na kanale Sommer.

REKLAMA