Trzaskowski znów rzuca kłody pod nogi. Kulisy walki o marsz Powstania Warszawskiego [VIDEO]

Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz oraz Rafał Trzaskowski na Strajku Kobiet. / foto: YouTube/Twitter (Prt Sc)
Prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz oraz Rafał Trzaskowski na Strajku Kobiet. / foto: YouTube/Twitter (Prt Sc)
REKLAMA

Rafał Trzaskowski znów walczy ze środowiskami narodowymi. Składa wnioski do sądu, by uniemożliwić przejście ulicami stolicy marszu upamiętniającego Powstanie Warszawskie. W ostatnich latach zasłaniał się covidem. Tym razem wymyślił coś innego.

Do pierwszej małej batalii sądowej doszło w miniony czwartek. Wówczas Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił odwołanie prezydenta Warszawy. Trzaskowski chciał zmiany decyzji wojewody, który wyraził zgodę na cykliczne organizowanie Marszu Powstania Warszawskiego stowarzyszeniu Roty Marszu Niepodległości do 2024 roku.

REKLAMA

„Dzisiaj o godz. 13.30 w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się rozprawa z powództwa prezydenta stolicy, Rafała Trzaskowskiego. Dotyczyła ona odwołania od decyzji Wojewody Mazowieckiego, który wyraził zgodą na cykliczne organizowanie Marszu Powstania Warszawskiego stowarzyszeniu Roty Marszu Niepodległości do 2024 roku. Sąd po rozpatrzeniu sprawy odrzucił odwołanie” – informował w czwartek rzecznik Rot Marszu Niepodległości, Sebastian Sikora.

Sąd w uzasadnieniu wyjaśnił, że odwołanie do niego przysługuje jedynie od decyzji o zakazie zgromadzenia. „W niniejszej sprawie brak jest przedmiotu zaskarżenia, nie zapadła bowiem decyzja o zakazie zgromadzenia. Z tych względów, Sąd odrzucił odwołanie prezydenta Warszawy, uznając brak potrzeby merytorycznego rozpatrzenia odwołania” – napisano w uzasadnieniu.

Druga rozprawa po myśli Trzaskowskiego. Zastanawiające kulisy

Trzaskowski nie dał jednak za wygraną i poszedł z wnioskiem do drugiej instancji. A Sąd Apelacyjny uchylił decyzję Sądu Okręgowego.

Dlaczego jeden z głównych polityków Platformy Obywatelskiej rokrocznie walczy z Marszem Powstanie Warszawskiego? W poprzednich latach zasłaniał się względami covidowymi, tym razem stwierdził, że walczy z legendarną już „mową nienawiści”. A ponadto rzekomo marsz ten nie spełnia wymaganych kryteriów, żeby stał się wydarzeniem cyklicznym.

Zdaniem Roberta Bąkiewicza kulisy wyroku Sądu Apelacyjnego są skandaliczne. Jak wskazuje, urzędnicy wysłali do organizatorów powiadomienie o zażaleniu, ale treść była zabezpieczona hasłem. Hasło z kolei miało być dostępne pod numerem telefonu, ale w sądzie nikt go nie odbierał. Ponadto informacja o niejawnej rozprawie, na której zapadła decyzja, miała dotrzeć do Bąkiewicza i jego ludzi dopiero półtorej godziny przed terminem. Treść uzasadnienia Sądu Apelacyjnego także jest zabezpieczona hasłem, którego znów nie udało się uzyskać.

To jest pozbawienie nas możliwości obrony i działania, kolejny cyrk na kółkach w polskich sądach – ocenia Bąkiewicz.

Decyzja Sądu Apelacyjnego oznacza, że sprawa wróci do ponownego rozpatrzenia w sądzie niższej instancji.

Środowiska narodowe i tak zachęcają do udziału w marszu. Odbędzie się on tradycyjnie 1 sierpnia o godzinie 17 (godzina W). Uczestnicy na rondzie Dmowskiego odpalą race, a następnie przejdą na plac Krasińskich, gdzie odbędzie się koncert.

REKLAMA