Uratował topielca, po czym powiedział kilka gorzkich słów policjantom. Może pójść siedzieć

Mężczyzna uratował topielca. Po wszystkim został skuty w kajdanki, bo powiedział kilka gorzkich słów policjantom.
Mężczyzna uratował topielca. Po wszystkim został skuty w kajdanki, bo powiedział kilka gorzkich słów policjantom. / Fot. Interwencja Polsat News/screen
REKLAMA

Pan Przemysław wypoczywając nad jeziorem uratował topiącego się mężczyznę. Ze strony przyglądających się policjantów nie mógł jednak liczyć na wyrazy uznania. Ci skuli go w kajdanki, bo powiedział im kilka gorzkich słów.

30-letni mężczyzna wybrał się wraz z rodziną nad jezioro w Tczewie. Na ich oczach omal nie doszło do tragedii. W wodzie topił się 50-letni mężczyzna. Pan Przemysław ruszył z pomocą.

REKLAMA

Gdy topiącego się 50-latka wyciągnięto na brzeg, pan Przemysław zaczął udzielać pierwszej pomocy. Reanimacja trwała około 10 minut i zakończyła się sukcesem. Funkcje życiowe zostały przywrócone.

Zastanawiające zachowanie policjantów

W trakcie akcji ratunkowej na plaży pojawili się wezwani policjanci. Zdaniem świadków, których relacje możemy usłyszeć w programie „Interwencja Polsat News”, funkcjonariusze zachowywali się co najmniej dziwnie.

Nie zrobili właściwie nic, by pomóc w reanimacji. – Wolno sobie szli, jakby byli na spacerze, jakby nic się nie stało – mówi jeden ze świadków.

Pan policjant wyjął notes i zaczął coś tam notować. Nawet nie schylili się do tego mężczyzny – dodaje Anna, żona Przemysława.

Kolejni świadkowie potwierdzają, że policjanci nawet nie dotknęli 50-latka. Coś tam notowali, mówili, że klatka piersiowa już się rusza, więc z ich strony to tyle i czekają na przyjazd ratowników medycznych.

Bohater nie wytrzymał i wygarnął policjantom. Ci go skuli

Zbulwersowany postawą policjantów był pan Przemysław. Człowiek, który został bohaterem, bo uratował topiącego się mężczyznę, w pewnym momencie nie wytrzymał i powiedział funkcjonariuszom, co myśli o ich postawie.

Przyznaje, że udzieliły mu się emocje, buzowała adrenalina i użył kilku przekleństw. – K***, zajmijcie się tym człowiekiem, ja p***, stoicie jak takie debile, no to zróbcie coś z nim. To było mniej więcej coś takiego – wspomina.

Policjanci zapamiętali sobie te słowa. Gdy na plaży pojawili się ratownicy i zabrali 50-latka do szpitala, funkcjonariusze, zamiast podziękować panu Przemysławowi za wykonanie dobrej roboty, powalili go na ziemię i skuli kajdankami. Na oczach dzieci.

Co więcej, jak podaje Polsat News, w późniejszej relacji zamieszczonej na stronie internetowej, policjanci pochwalili się, jakoby uratowali życie mężczyzny, a w akcji przeszkadzał im pan Przemysław.

Zarzut znieważenia funkcjonariuszy

Człowiek, któremu policjanci powinni dziękować, bo wyręczył ich z roboty, spędził noc za kratami. Usłyszał zarzut znieważenia funkcjonariuszy. Grozi mu kara do roku pozbawienia wolności.

Żałuję, że nie byłem spokojniejszy. Tylko tyle. Przeprosiłem, ale powiedzieli, że teraz to jest już za późno. Nie odpuszczą – mówi pan Przemysław.

Policjant Krzysztof Górski z Tczewa zapewnia, że wszystko jest tak, jak powinno. Skoro do znieważenia doszło, to policjanci podobno musieli zareagować. I nie znaleźli w tej sytuacji okoliczności łagodzących.

Morał z tej historii jest taki: warto pomagać, ale to, że zrobimy coś dobrego, nie zwalnia nas z odpowiedzialności za przestępstwa, za swoje zachowanie – tłumaczy z wyższością policjant Górski. Do policyjnej relacji, odbiegającej od faktycznego przebiegu zdarzeń, nie chciał się odnieść. Generalnie instytucja nie ma sobie nic do zarzucenia.

Bezczelność polskiej policji. Funkcjonariusze wmówili wykroczenie, a potem skłamali w sądzie

 

REKLAMA