
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zachowuje się jak święta krowa. Nie stawia się na wezwania Najwyższej Izby Kontroli, nie płaci kar. Wiele wskazuje jednak na to, że nie ujdzie jej to na sucho.
Jak podaje radio RMF FM, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie odrzucił skargę Witek i nakazał jej zapłacić kary nałożone przez NIK.
Witek trzykrotnie nie stawiła się na przesłuchaniu w NIK. Raz tłumaczyła, że wezwanie źle dostarczono, innym razem, że ona nie musi, bo jest marszałkiem, czyli kimś ważnym, ważniejszym od jakiegoś tam NIK. NIK za każdą nieobecność wlepiał po 3 tys. zł kary.
Marszałek Sejmu zapłacić też nie chciała i poszła do sądu. Ten teraz orzekł, że ma w sumie zapłacić 9 tys. zł kary. A poza tym, nie może oceniać zasadność działań NIK, bo to ta izba ma uprawnienia do kontrolowania najważniejszych osób i instytucji w państwie.
Dlaczego NIK wzywał Witek?
Dlaczego NIK wzywał na przesłuchania Witek? Chodzi o projekt „Polskie Szwalnie”, który powstał w marcu 2020 r., tuż po ogłoszeniu pandemii koronawirusa w Polsce.
Zapowiadano wówczas, że do czerwca 2020 roku wyprodukowane zostanie 100 mln szt. masek.
Program okazał się niewypałem. Kosztował podatników co najmniej – według różnych doniesień, bo Agencja Rozwoju Przemysłu danych ujawnić nie chce – od 134 do 258 mln zł, uszyto 178 mln masek, ale większość z nich nie spełnia norm. W magazynach leży dziesiątki milionów tych masek, a niektóre firmy, które przystąpiły do rządowego programu, toną w długach. Sama agencja miała kupić kompletnie nieprzydatny materiał za 40 mln zł.
W tej właśnie sprawie miała zeznawać marszałek Witek. Jak wynika z wycieków mailowych Michała Dworczyka, Witek lobbowała, by jedna ze wskazanych przez nią prywatnych firm uczestniczyła w projekcie „Polskie Szwalnie”.
Wyrok WSA w Szczecinie to przestroga dla każdego polityka, urzędnika czy prezesa spółki skarbu państwa, który uważa, że nie musi odpowiadać na pytania kontrolerów @NIKgovPL .https://t.co/J5h7hw8I9p
— Marian Banaś (@marian_banas) August 2, 2022