Wolnościowcy wzywają rząd do zniesienia TEGO przepisu. Kulesza: „Sprzeciwiamy się jednemu z najgłupszych ograniczeń gospodarczych”

Artur Dziambor i Jakub Kulesza. Foto: YouTube/Wolnościowcy
Artur Dziambor i Jakub Kulesza. Foto: YouTube/Wolnościowcy
REKLAMA

Posłowie Konfederacji z partii Wolnościowcy Artur Dziambor oraz Jakub Kulesza wypowiedzieli się na temat zakazu handlu w niedziele. Domagają się od rządu zniesienia tych szkodliwych przepisów.

Wolnościowcy, którzy tworzą czwartą nogę Konfederacji, wystąpili otwarcie przeciwko zakazowi handlu w niedziele. 4 sierpnia na konferencji prasowej wystąpili posłowie tego ugrupowania Artur Dziambor oraz Jakub Kulesza. Jak podkreślili, sprzeciwiają się jednemu z najgłupszych ograniczeń gospodarczych w wykonaniu rządu Prawa i Sprawiedliwości.

REKLAMA

„Odkąd ten zakaz został wprowadzany, jest on regularnie omijany na wszelkie możliwe sposoby przez różne sklepy, sieci spożywcze itd. Jest to jeden z argumentów, dlaczego ten zakaz jest absurdalny. Nie ma on żadnego uzasadnienia od strony religijnej (…) Nie ma też uzasadnienia ze względów propracowniczych, ponieważ ten zakaz przede wszystkim karze tysiące pracowników, którzy chcieli pracować w niedziele. Chodzi np. o studentów, którzy mogą pracować i dorabiać sobie w soboty i niedziele, ponieważ w ciągu tygodnia uczęszczają na studia” – przekonuje Jakub Kulesza.

„Ten zakaz handlu w niedziele tak naprawdę powinien nazywać się zakazem robienia zakupów w wybranych sklepach wielkopowierzchniowych w niedziele, ponieważ właściwie tylko ci pod to podpadli, a teraz się okazuje, że jedna z sieci jest placówką pocztową, inna jest czytelnią, jeszcze inna za chwilkę będzie placówką zdrowotną itd. Będziemy tak sobie szli, aż do momentu, gdy właściwie wszystkim uda się uciec jakoś przed tym absurdalnym zakazem” – dodaje Artur Dziambor.

Jak informują media, tego typu praktyki skłoniły radykalnych przeciwników handlu w niedziele do forsowania rozwiązań, które miałyby doprowadzić do całkowitego zamknięcia wszystkich sklepów, i to bez jakichkolwiek wyjątków. Dotychczas wszystko rozbijało się o kwestię zatrudniania pracowników najemnych. Właściciele mogli otwierać sklepy w niedziele, o ile pracowali w nich sami. Czy jednak zaostrzenie przepisów ma w ogóle rację bytu?

„Z dzisiejszej perspektywy trudno sobie wyobrazić całkowity zakaz handlu. Konsumenci są przyzwyczajeni, że zawsze gdzieś znajdą sklep, w którym awaryjnie dokupią brakujące produkty. Dla sklepikarzy to dodatkowa możliwość zarobku. To ważne, aby to im pozostawić wybór, czy ich sklep może być otwarty czy nie” – twierdzi Ewa Rybołowicz, dyrektorka ds. analiz rynkowych M/platform, w rozmowie z strefabiznesu.pl.

 

REKLAMA