Czym będą się zajmować „ambasadorzy LGBT”, których powoła premier Francji?

Francuska para prezydencka z osobami LGBT. Fot. Twitter
Francuska para prezydencka z osobami LGBT. Fot. Twitter
REKLAMA

Premier Francji Elisabeth Borne ogłosiła, że zamierza utworzyć stanowisko ambasadora ds. praw LGBT+. Takie stanowisko ma zostać utworzone przed końcem roku. Powstanie też 10 nowych ośrodków LGBT+, oprócz 35 już istniejących.

Borne ogłosiła swoją decyzję w czwartek podczas wizyty w ośrodku LGBT+ w Orleanie z okazji 40. rocznicy dekryminalizacji homoseksualizmu. W naszej „zacofanej” Polsce depenalizacja homoseksualizmu nastąpiła w roku 1932 roku. Mamy więc 90. rocznicę. We Francji z wielkim hukiem obchodzą takie… 40-lecie. Być może „przyspieszenie” Francuzów w tej dziedzinie spowodowane jest ich „kompleksem”?

REKLAMA

Czym zajmie się taki „ambasador? Według premier „będzie koordynował działania ministerstwa spraw zagranicznych na rzecz ochrony przed dyskryminacją i promowania praw LGBT+ oraz będzie niósł głos Francji w świat”. U nas pewnie będą wspierać parady sodomitów.

Będzie też walczył o „powszechną depenalizacją homoseksualizmu i identyfikacji transpłciowych”. Biorąc pod uwagę wpływy Francji w Afryce, gdzie sodomia bywa jeszcze zakazywana, zapewne kraje tego kontynentu mogą się spodziewać nacisków Paryża.

Wystąpienie premier Borne i jej najnowszy pomysł ma też konkretny kontekst polityczny. Chodzi o minister Caroline Cayeux, której lobby LGBT wyciągnęło, że kilka lat temu była przeciw pomysłowi homo-małżeństw. Minister złożyła „samokrytykę”, ale niektórzy domagali się jej dymisji i oskarżali rząd o homofobię.

Poza tym, utworzenie funkcji „ambasadora praw LGBT+”, było też obietnicą wyborczą Emmanuela Macrona. Prezydent RP obiecywał, że Francja „będzie promować swoją ideę praw człowieka na poziomie europejskim i międzynarodowym, co wiąże się z walką z dyskryminacją wobec osób LGBT+”.

Lobby LGBT martwi się tylko, czy naciski dyplomatyczne Paryża w tej kwestii nie będą czasami ustępowały przed interesami ekonomicznymi i np. kraje arabskie z pieniędzmi i ropą, będą tu traktowane łagodniej…

REKLAMA