Zbudują państwowy Europort, nie wiadomo po co? „Może pochłonąć nawet 500 mln zł”

Kontenery. Fot. Pixabay
Kontenery. Fot. Pixabay
REKLAMA

Czy planowany projekt budowy Europortu wygląda dobrze tylko na papierze? Media wskazują, że pomysł ten w ogóle może nie mieć sensu.

Europort to projekt terminalu rolno-spożywczego na nabrzeżu portowym w Gdańsku. Przedsięwzięcie, które próbowano zrealizować już wiele lat temu, w założeniach ma umożliwić zwiększenie eksportu zboża za granicę. Dotychczas agroport nie powstał ze względu na zbyt duże koszty finansowe. Teraz z jakiegoś powodu projekt wraca do łask.

REKLAMA

Komentatorzy zwracają uwagę m.in. na osobę Rafała Mładanowicza, wielkiego zwolennika budowy Europortu, który niedawno miał ogromne szanse na zostanie prezesem Elewarru, jednak „przepadł” za sprawą ujawnienie przez media jego PSL-owskich powiązań. Tak czy inaczej prace trwają, jednak wciąż pojawia się pytanie, czy agroport będzie w stanie się zwrócić i w ogóle spełni swoje zadanie.

„Terminal rolno-spożywczy, który pozwoli eksportować większe ilości zboża, powinien zacząć funkcjonować w ciągu kilku tygodni (…) To decyzja o zapotrzebowaniu na dzierżawę nabrzeża portowego w Gdańsku (…), umożliwiająca bezprzetargowe wydzierżawienie nabrzeża portowego w Gdańsku przez zarząd portu na rzecz Krajowej Grupy Spożywczej, żeby zwiększyć możliwości eksportowe” – przekonywał 20 lipca wicepremier i szef resortu rolnictwa Henryk Kowalczyk, którego zdaniem projekt pozwoli zwiększyć możliwości eksportowe zboża nawet o połowę (w przygotowaniu jest powierzchnia magazynowa na ok. 100 tysięcy ton towaru).

Europort to kolosalne koszta

Jak wskazuje autor artykułu na portalu eTydzien.pl, Krajowa Grupa Spożywcza oraz spółka Elewarr, które miałyby zapewnić sukces temu przedsięwzięciu, nie dysponują odpowiednim zapleczem, a nawet mogą narazić się na problemy finansowe. Budowa agroportu to przede wszystkim gigantyczne nakłady finansowe na inwestycje i remonty. Warto zauważyć, że w latach 2015-2020 szczecińska firma OT Logistics próbowała zrealizować ten projekt, jednak nie rozpoczęła nawet żadnych prac budowlanych. Finalnie Europort „może pochłonąć nawet 500 mln zł” – przekonuje redaktor. Komu zatem miałby rzeczywiście się przysłużyć? Czy jest on w ogóle potrzebny naszej gospodarce?

„Można podejrzewać, że państwowe spółki, czując nacisk polityczny ministra rolnictwa i rozwoju wsi, będą stawały na głowie, by realizować eksportowe kontrakty, chociaż na nich zarobku nie będzie (dobrze będzie, jak nie będzie strat). Nie będzie też podwojenia skupu, co dosyć łatwo matematycznie wykazać. Jeżeli obecna powierzchnia terminali i magazynów zbożowych w portach sięga ok. 0,8-1 mln ton, to łatwo obliczyć, że zwiększenie powierzchni o 100 tys. ton co najwyżej może zwiększyć eksport o 10-12,5%. Dla przypomnienia Polska eksportuje ok. 6 mln ton zbóż drogą morską, możliwości przeładunkowe wynoszą do 10 mln ton zbóż. Z kolei możliwości zwiększenia plonów zbóż w Polsce (w ubiegłorocznych żniwach – 34,5 mln ton) są już ograniczone, podobnie jak i pojemność infrastruktury kolejowej z Ukrainy do portów bałtyckich” – czytamy na portal eTydzien.pl.

REKLAMA