Nie wpuścili Rosjan do zamku, bo są w nim…

Chateau de Vincennces Fot. Wikipedia domena publiczna
REKLAMA

Francuska ochrona tajemnic przybiera czasami wymiary groteskowe. Niedawno z podparyskiego zamku Château de Vincennes wyproszono dwójkę obywateli rosyjskich. Zamek zamknął podwoje dla obywateli rosyjskich, bo w jego części mieszczą się archiwa wojskowe.

Château de Vincennes pozostaje jednak otwarty dla publiczności. To średniowieczny zabytek i jedna z atrakcji miasta. Zwiedzanie zamku jest dostępne, a archiwum i tak jest oddzielone i strzeżone. Ochrona przyznaje, że odmówiła wstępu dwójce Rosjan, a problemem była ich narodowość.

REKLAMA

Jednym z poszkodowanych jest dziennikarz, który właśnie uciekł z Rosji po inwazji na Ukrainę. Zdecydowała „siła wyższa”, bo to minister sił zbrojnych podjął decyzję o zakazie wstępu do zamku obywatelom rosyjskim.

W sumie we Francji mieszka 73 000 Rosjan. Znacznie więcej jest osób rosyjskiego pochodzenia, już naturalizowanych. Takie dyrektywy nic i niczego nie chronią. Zawsze można by też wynająć Francuza. Biorąc pod uwagę ostatnie afery szpiegowskie z udziałem wojskowych Francji, np. na rzecz Chin; taka ochrona po prostu śmieszy.

Od 2005 roku w Château de Vincennes mieści się jedno z centrów Service Historique de la Défense (SHD), którego część archiwów jest dostępna, ale pod pewnymi warunkami, dla zwiedzających. W sumie specjalnych tajemnic tam nie i są to raczej materiały dla historyków, a nie dla szpiegów.

Źródło: France Info

REKLAMA