Pekin „anulował” międzynarodowy spęd LGBT InterPride

Geje, LGBT. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
Geje, LGBT. Obrazek ilustracyjny. Źródło: pixabay
REKLAMA
Manewry wojskowe chińskich komunistów wokół Tajwanu, wystraszyły federacje gejów, lesbijek, transseksualistów, biseksualistów i im podobnych. Nieoczekiwanym efektem napięcia wokół wyspy jest odwołanie tam międzynarodowego zlotu LGBT+ planowanego na rok 2025.

Tajwan jest wśród liderów „praw LGBT” w Azji, chociaż i w Chinach kontynentalnych „nieheteronormatywni” mają się dobrze. Jednak w piątek 12 sierpnia, oficjalnie odwołano zaplanowany na wyspie międzynarodowy zlot. Poszło tu nie o manewry armii CHRL i napięcia polityczne, ale o to, że „światowi organizatorzy” z InterPride poprosili miejscowych o usunięcie określenia Tajwan z nazwy owej imprezy.

InterPride chciało zmienić nazwę wydarzenia na „WorldPride Kaohsiung”, czyli umieścić tylko nazwę miasta na południu wyspy, które miało być gospodarzem spotkania, bez wymieniania Tajwanu. Rząd Tajpej jest czuły na punkcie uległości wobec żądań Pekinu, które ograniczają jego suwerenności. W dodatku chcieli organizując taką „światową paradę” przede także promować swoje państwo.

REKLAMA

Najwyraźniej Pekin nacisnął na światowe organizacje homoseksualne i to skutecznie. Miała być wielka impreza „oduraczania” Azji i pierwsze tego typu spotkanie na tym kontynencie., ale nic z tego nie wyjdzie.

Tajwańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w piątkowym oświadczeniu stwierdza: „Tajwan głęboko ubolewa, że InterPride, z powodów politycznych, jednostronnie odrzucił konsensus osiągnięty przez obie strony i naruszył zasady współpracy i zaufania”.

Dalej czytamy: „Decyzja (o zmianie nazwy) nie tylko lekceważy prawa i staranne wysiłki Tajwanu, ale także szkodzi ogromnej społeczności LGBTIQ+ w Azji”. InterPride nabrał wody w usta i decyzji nie komentował.

Tajwan w ubiegłym roku wygrał rywalizację o organizację WorldPride 2025 i miała się ona po raz pierwszy odbyć w tym regionie. Chcieli zyskać w tym środowisku prestiż, ale zrobiła się awantura. Członkowie tajwańskiego komitetu organizacyjnego WorldPride mają się podać do dymisji. Sojusz z LGBT wyspy nie wypromuje, a „tęczowi” nie okazali się aż tak wyrywni, by promować niezależność wyspy.

Poniżej niejaki Lo żałuje, że międzynarodowe lobby LGBT nie waha się rzucać wyzwania „globalnemu patriarchatowi”, a ustępuje „presji Komunistycznej Partii Chin”… Okazuje się, że to jednak „miękki” sojusznik.

REKLAMA