Rzucili się na Lisickiego. Za co? Za zdrowy rozsądek

Paweł Lisicki. Fot. YouTube/wRealu24
Paweł Lisicki. Fot. YouTube/wRealu24
REKLAMA

Co takiego powiedział Paweł Lisicki, że rzuciło się na niego większość uczestników debaty publicznej po lewej stornie?

Redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki wziął udział w debacie nt. polityki państwa polskiego w kontekście wojny na Ukrainie, która odbyła się 15 sierpnia w Warszawie w ramach Wielkiego Pikniku Patriotycznego i 7. urodzin telewizji wRealu24. W specjalnym panelu dyskusyjnym „Co z tą Polską?” wystąpili oprócz niego: dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński, redaktorka „Warszawskiej Gazety” Aldona Zaorska, dziennikarz „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha oraz redaktor naczelny wRealu24 Marcin Rola.

REKLAMA

Paweł Lisicki o polityce Viktora Orbana

W swoich wypowiedziach Paweł Lisicki wspomniał o wystąpieniu Viktora Orbana w Băile Tuşnad („węgierska” część Rumunii) na temat polityki węgierskiej wobec trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Jego zdaniem podejście węgierskich oraz polskich władz jest diametralnie różne, i to w kilku najważniejszych punktach. Jak przekonuje, polscy decydenci są oderwani od zdrowego rozsądku i kompletnie nie rozumieją rzeczywistości, w jakiej żyją. Co więcej, nie dostrzegają, że przeciąganie konfliktu jest radykalnie niebezpieczne i tylko zwiększa zagrożenie dla innych państw. O ile Węgry stoją po stronie Węgier, tak Polska… No właśnie.

„Pierwsza teza, którą Orban postawił, to, że wojna na Ukrainie tak naprawdę jest wojną USA z Rosją. Druga teza – odpowiedzialność za to, że doszło do konfliktu spada w dużym stopniu na Amerykę. Oczywiście faktycznym agresorem jest Rosja, ale atak militarny nastąpił dlatego, że przez kilka lat USA systematycznie dozbrajały Ukrainę i czyniły z niej kogoś, kogo by można nazwać członkiem NATO. (…) Trzecia teza – jeśli ma nastąpić porozumienie, to ono musi zakładać, że USA zmienią swoją politykę. A dla państw takich jak Węgry – Orban mówił o Węgrzech – ale też i Polski, przeciąganie tego konfliktu jest radykalnie niebezpiecznie. Bo im dłużej ten konflikt trwa, tym bardziej rośnie ryzyko. Konflikt ma to do siebie, że nie można nad nim zapanować. Jak popatrzymy na historię wojen, to politycy, którzy przystępowali do wojen, mieli inne cele niż faktycznie były osiągane. Każde z państw, które weszło do I WŚ zakładało, że to będzie krótka wojna i zakończy się zwycięstwem” – tłumaczył redaktor.

„Dlatego zdrowy rozsądek podpowiada, żeby za wszelką cenę, jak najszybciej wygaszać takie konflikty. Wystarczy jedna źle wystrzelona rakieta, jedna bomba, która źle wpadnie, jedna bitwa, która źle pójdzie i komuś mogą puścić nerwy. (…) Czyli zdrowy rozsądek – który był reprezentowany przez Orbana, a w Polsce jest uważany za przejaw zdrady – powinien zakładać dążenie do kompromisu. Ono musi oznaczać – to słowa Orbana – że Ukraina, a szerzej USA muszą się pogodzić z jakąś formą modus vivedni. Nie można założyć, że teraz wobec tego, co się dzieje, Rosja zrezygnuje ze wszystkiego, co zajęła i nagle się cofnie do roku 2014 albo 2008. Przecież to jest absurd. Żeby osiągnąć taki cel, trzeba byłoby ją zniszczyć. (…) Rozsądny polityk powinien zatem doprowadzić do takiej formy porozumienia, gdzie każda ze stron ustąpi z tego, co jest. (…) Im dłużej trwa konflikt, tym bardziej traci Ukraina, ale też, tym bardziej ryzykują inne państwa. Bo konflikt – jak powiedziałem – może się wyrywać spod kontroli” – wyjaśnił Lisicki, co nie spodobało się wielu komentatorom.

Paweł Lisicki pod ostrzałem

„Wczoraj obchodziliśmy pewną rocznicę. Dobrze, że Józef Piłsudski nie wykazał się takim zdrowym rozsądkiem i zamiast wygasić konflikt, przeprowadził kontruderzenie znad Wieprza” – napisał ironicznie Radosław Fogiel, rzecznik PiS.

„Kolejny głos z DoRzeczy pokazujący kurs jaki przyjęła redakcja. Ukraina powinna się poddać, to zapewni pokój i rozwiąże problem rosyjskiego faszyzmu. Współwinne wojnie są USA, Polska ogłupiona propagandą pomaga wbrew swoim interesom napadniętym sąsiadom” – oświadczył Jacek Łęski z TVP Info.

„Chciałbym zatem usłyszeć od pana Fogla i wtórujących mu spójny wywód, w którym będą dowodzić, że jest przeciwnie, niż to powiedział Paweł Lisicki: długa i drenująca nasze zasoby oraz stwarzająca ogromne ryzyko eskalacji wojna ukraińsko-rosyjska jest dla nas korzystna. Ewentualnie jak w realnych kategoriach – a nie życzeniowych, jak w czerwcowym tekście ministra Kułeby na portalu Foreign Affairs – można tę wojnę względnie szybko zakończyć bez żadnych koncesji ze strony Kijowa. Wiem oczywiście, że takiej wypowiedzi się nie doczekam. Sprowadzając debatę publiczną do konkursu na to, kto bardziej obrazi Putina, polska elita polityczna od miesięcy pokazuje swój brak powagi i infantylizm” – bronił swojego szefa Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”.

Głos zabrał również prof. Adam Wielomski, stały współpracownik naszej redakcji. „Jak wiadomo, wyrazem polskiego patriotyzmu jest walka z Rosją, kosztem Polski. I gdy zostanie z Polski kupa dymiących zgliszczy, wtedy będziemy mieli prawdziwe »zwycięstwo moralne« polskiego patriotyzmu” – napisał na swoim Twitterze.

REKLAMA