W Indiach aresztowano kilku członków pomysłowego gangu oszustów. Prowadzili sobie fałszywy posterunek policji w miejscowości Banka w stanie Bihar. Nosili mundury z odznakami i stopniami. Posterunek funkcjonowałby nadal, gdyby nie to, że 500 metrów dalej mieszkał komendant całej policji miasta, któremu nie spodobały się nie do końca przepisowe mundury niektórych „funkcjonariuszy”.
Fałszywy komisariat działał jednak przez osiem miesięcy. Prawdziwa policja zatrzymała sześciu członków gangu, w tym dwie kobiety. Szef i pomysłodawca przekrętu uciekł. Wpadli, bo prawdziwy komendant zauważył w środę 17 sierpnia dwóch umundurowanych mężczyzn, którzy wzbudzili jego podejrzenia. Zwrócił uwagę zwłaszcza na noszoną przez nich nieprzepisową broń.
Fałszywy posterunek policji działał w wynajętym budynku. Oszuści zatrudniali tam do pracy mężczyzn i kobiety za wynagrodzenie około pięćset rupii (6,20 euro) dziennie. Tak skompletowanym personelem zarządzali „oficerowie”, którymi byli już członkowie gangu.
Okoliczni mieszkańcy padali ofiarami wymuszeń łapówek i haraczy, ale byli przekonani, że mają do czynienia z prawdziwym komisariatem i prawdziwymi, chociaż niezbyt uczciwymi gliniarzami. Ci kazali sobie płacić za interwencje, wypisywali i inkasowali mandaty, szantażowali osoby wchodzące z konflikt z prawem, a źródeł zarobkowania im nie brakowało.
Jak na Indie, nie są to oryginalne pomysły. Incydenty, w których oszuści lub gangi podszywają się pod agentów rządowych, czy funkcjonariuszy policji i wojska są w Indiach dość częste. Takie historia znane są i z innych krajów. Zresztą wystarczy przypomnieć tu „Rewizora” Gogola i Rosję. Jednak stworzenie od podstaw „komisariatu policji”, to rzecz poniekąd wyjątkowa.
Źródło: AFP
