Czy obywatelem zostaje się przez miejsce urodzenia czy przez prawo krwi?

Francuska para prezydencka z osobami LGBT. Fot. Twitter
Francuska para prezydencka z osobami LGBT. Fot. Twitter
REKLAMA

W „postępowej” Europie większość krajów wprowadziła „naturalizacje” i uznała, że miejsce urodzenia na ich terytorium też daje prawo do obywatelstwa. Efekt widać ostatnio na lekkoatletycznych ME w Monachium. W reprezentacji Niemiec, które przez laty opierały się na „prawie krwi”, zaroiło się od ciemnoskórych sportowców reprezentujących ich barwy. Dorównują tu już reprezentacjom Francji, czy Wielkiej Brytanii.

Zasadniczo niemieckie prawo o obywatelstwie opiera się dalej na zasadzie „prawa krwi”. Oznacza to, że obywatelstwo niemieckie nabywa się przede wszystkim przez pochodzenie od rodzica będącego Niemcem. Jednak od roku 2000 możliwe jest uzyskanie obywatelstwa niemieckiego w przypadku osób, które urodziły się w Niemczech, a których rodzice są cudzoziemcami. Inne kraje z „prawa krwi” rezygnowały już znacznie wcześniej.

REKLAMA

Sport jest jednak jedną z niewielu dziedzin, gdzie mieszanki etniczne dokoptowywane do narodowości danego kraju przynoszą pozytywne wyniki. Imigracja, zwłaszcza masowa, przynosi w tych krajach znacznie więcej problemów. Bywa więc, że władze chciałyby wrócić do „prawa krwi”.

Dobrym przykładem jest tu „wielokulturowa” od dawna Francja. Zdaje się, że z tym zjawiskiem już się pogodzili, a nawet dla niektórych polityków lewicy (np. Melenchon) jest to zjawisko korzystne, które ma zmienić i przewartościować tradycyjny naród.

Kiedy sobie nie radzą z problemem migracji, Francuzi wracają do „nacjonalizmu”. Z tym, że dzieje się to w ich dawnych koloniach. Zjawisko masowej nielegalnej imigracji na Majottę, spowodowało, że MSW Gérald Darmanin chce zakwestionować tam przyznawanie obywatelstwa opartego automatycznie o „prawo do ziemi”, czyli o miejsce urodzenia.

Minister Spraw Wewnętrznych przygotowuje projekt ustawy, która chce ograniczyć przyznawanie obywatelstwa dla urodzonych tam osób. Ustawa ma wprowadzić wymóg legalnego pobytu na wyspie przynajmniej przez rok jednego rodzica.

Gérald Darmanin od niedzieli 21 sierpnia składa kilkudniową wizytę na Majotcie, która jest obecnie 101 departamentem Francji. Wyspa nie daje sobie rady z nielegalną imigracją, rośnie przestępczość i strefy biedy. Rodzenie tu dzieci to sposób na legalizację pobytu. Stąd różne propozycje zaostrzania przepisów migracyjnych.

Pomysł MSW sprawiłby jednak, że wyspa byłaby częścią terytorium Francji z odmiennym prawem przyznawania obywatelstwa. Ciekawy precedens, ale biorąc pod uwagę, to co dzieje się we Francji kontynentalnej, nie można wykluczyć, że doświadczenia Majotty przydadzą się i tam. Zresztą automatyczne przyznawanie obywatelstwa „na mocy prawa ziemi” też zostało tu pod koniec XX wieku trochę ograniczone.

Źródło: AFP/ Le Parisien/ France Info

REKLAMA