Rosyjskie naloty na paliwie dostarczonym przez francuski Total?

myśliwiec Źródło: Pixabay
myśliwiec Źródło: Pixabay
REKLAMA

Afera ujawniona przez „Le Monde” zatacza coraz szersze kręgi. Chodzi o francuski Total, który jako jedyny koncern zachodni nie opuścił Rosji, a produkowane przez jego spółkę paliwa były dostarczane do rosyjskich baz lotniczych. Tankowane tym paliwem „Su” dokonały m.in. nalotu na teatr w Mariupolu.

Total jest ofiarą strategii opartej o politykę klimatyzmu lansowaną przez Francję. Koncern zainwestował miliony w rosyjski gaz, który miał być podstawą „transformacji ekologicznej”. Złoża w Rosji są najcenniejszymi „klejnotami” Total Energies.

REKLAMA

Firma po 24 lutego oficjalnie potępiła „agresję” i zapowiedziała wstrzymanie wszystkich nowych inwestycji. Stare jednak kontynuuje i z Rosji wycofać się nie zamierza. Dość bezczelnie Francuzi tłumaczą, że wtedy ich akcje przejęliby przecież „oligarchowie Putina”. W rzeczywistości chcą po prostu owego Putina przeczekać…

Teraz płacą jednak za to określoną cenę. Tłumaczenia, że nie dopowiadają za działania handlowe rosyjskiego partnera i mają tylko 49% udziału nie są warte funta kłaków. Mają bowiem także udziały w partnerskiej firmie Novatec (51%) i mogliby aprowizację lotnictwa rosyjskiego wstrzymać.

Ujawnienie faktu, że ich gaz trafiał do rafinerii w Omsku, a stamtąd do baz lotnictwa wojskowego jest kłopotliwe. W dodatku firma-córka od 2017 nie dostarczała nafty lotniczej do tych baz i takie dostawy wróciły dopiero na początku tego roku i trwały co najmniej do lipca. ToralEnergie wspiera więc agresję i są to po prostu skutki pozostawania na tym rynku.

Afera przybrała takie rozmiary, że nawet nowy minister transportu Clément Beaune wzywa do „rzucenia światła” na oskarżenia wysuwane przeciw koncernowi TotalEnergies. „To niezwykle poważny temat i dlatego należy sprawdzić, czy dobrowolnie, czy też mimowolnie nie doszło do złamania sankcji” – mówił w publicznej TV.

Do złamania sankcji prawdopodobnie nie doszło i nie to jest tematem oskarżeń. Sam Total w wydanym komunikacie oświadczył, że doniesienia „Le Monde” są oparte na „błędach, skrótach i nieprawdzie”. Jednak nawet francuskie media zauważają, że to słaba obrona i z problem przyjdzie się zmierzyć. W Rosji pozostało jeszcze kilka francuskich firm, od sieci salonów fryzjerskich Jacques Dessange, po Auchan, czy Leroy Merlin.

REKLAMA