Niewygodna komisja. Dlaczego nie chcą wyjaśnienia śmierci Leppera

Śp. Andrzej Lepper. Foto: PAP
Śp. Andrzej Lepper. Foto: PAP
REKLAMA

Komisja śledcza wyjaśniająca okoliczności śmierci Andrzeja Leppera nie jest na rękę rządzącej większości. Dlatego nigdy nie powstanie.

Przedstawiono tę śmierć jako samobójczą, ale my ją traktujemy jako niewyjaśnioną. 11. rocznica śmierci to najwyższy czas na wyjaśnienie tajemnicy śmierci byłego wicepremiera – mówił na konferencji prasowej w Sejmie Grzegorz Braun – lider Konfederacji Korony Polskiej wchodzącej w skład Konfederacji.

REKLAMA

Przed zbliżającą się 11 rocznicą śmierci byłego wicepremiera i ministra rolnictwa Konfederaci zaproponowali powołanie w Sejmie specjalnej komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić okoliczności zgonu oraz nieprawidłowości w śledztwie prowadzonym później w tej sprawie. – Nie może być tak, że w Polsce teoretycznie suwerennej, niepodległej, Polsce, która chce być praworządna, umiera były wicepremier rządu, a 11 lat po jego śmierci ciągle nie znamy odpowiedzi na kluczowe pytania – mówił lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki.

– Konfederacja domaga się komisji śledczej w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. (…) Będziemy zachęcali posłów innych ugrupowań do podpisywania się pod tym wnioskiem – dodał. Rzecz w tym, że do powołania komisji śledczej potrzebne jest poparcie 46 posłów, brakuje więc 35 osób. Jak na razie apel Konfederatów nie napotkał na szerszy odzew.

Komisja niechciana

Dlaczego tak się stało? Przyczyny należy upatrywać w interesie partyjnym wszystkich ugrupowań sejmowych. Rządzący PiS nie ma żadnych powodów, aby zagłębiać się w kulisy śmierci Leppera. Choć Lepper był przez wiele miesięcy koalicjantem PiS, ich współpraca nie przebiegała w dobrej atmosferze. Lepper zarzucał Kaczyńskiemu intrygi wymierzone w niego, Kaczyński bał się, że działania Leppera mogą doprowadzić do upadku całej koalicji. Były również bardzo silne tarcia o obsadę stanowisk państwowych. Na to wszystko nakładał się brak „chemii” między samymi politykami (choć Kaczyński fałszywie starał się być miły dla Leppera).

Ostatecznie wszystko pokrzyżowała tzw. „afera rolna”. Kierowane przez Mariusza Kamińskiego CBA zatrzymało dwóch współpracowników Leppera podejrzewanych o korupcję (mieli domagać się łapówki w zamian za decyzję o odrolnieniu działki na Mazurach). Wybuchła afera korupcyjna, która spowodowała rozpad rządzącej koalicji, przedterminowe wybory i zmianę władzy. Sprawa się jednak na tym nie skończyła. Dwaj podejrzani stanęli przed sądem, usłyszeli wyroki. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez CBA. W rezultacie, wyrok skazujący usłyszał Mariusz Kamiński (3 lata więzienia), jego zastępca Maciej Wąsik i dwaj oficerowie odpowiedzialni za przeprowadzenie operacji. Doszło do kolejnego skandalu, kiedy prezydent Andrzej Duda ułaskawił skazanych. Komisja śledcza w sprawie śmierci Leppera musiałaby zahaczyć o te wątki i przy okazji ujawnić brudne sprawy rządu PiS, czym partia rządząca nie może być zainteresowana, zwłaszcza w okresie przedwyborczym.

Również Platforma Obywatelska nie będzie zainteresowana wyciąganiem na światło dzienne sprawy Leppera. Gdy zwłoki byłego ministra rolnictwa znaleziono w jego biurze przy Alejach Jerozolimskich, Polską rządził gabinet Donalda Tuska. I to właśnie Tusk i podlegająca mu prokuratura odpowiada za śledztwo, które od początku budziło kontrowersje i dawało powody do pogłosek, że za śmiercią Leppera stał „seryjny samobójca”. Koalicjantem PO był wówczas PSL, którego głównym politycznym rywalem była Samoobrona (elektorat wiejski). Partia Kosiniaka-Kamysza nie ma więc żadnego interesu politycznego w tym, aby ujawniać jakiekolwiek kulisy śmierci Leppera. Tym bardziej, że mogłoby wówczas wyjść na jaw, że konkretni dwaj politycy PSL mieli dać asumpt do rozpoczęcia tzw. „afery rolnej”, tworząc plotki o rzekomej korupcji w Ministerstwie Rolnictwa.

Być może pomysł wyjaśnienia okoliczności śmierci Leppera poparliby posłowie Kukiz’15, jednak trwają oni w sojuszu z PiS i nie będą w imię wyjaśniania prawdy w tej mało istotnej dla nich sprawie ryzykować politycznego porozumienia. Trudno również sobie wyobrazić, aby komisję śledczą poparli ludzie Zbigniewa Ziobry. Minister sprawiedliwości (nadzorował w 2007 roku śledztwo w sprawie afery w resorcie rolnictwa) jest ostatnią osobą, która chciałaby ujawnienia w tej sprawie prawdy.

Wszystko wskazuje więc na to, że ziści się jeden z dwóch scenariuszy. Pierwszy jest taki, że projekt powołania komisji śledczej podpiszą tylko Konfederaci i komisja nie powstanie. Drugi – gdy projekt będzie miał swoją siłę medialną i nie będzie można udawać, że się go nie zauważa – podpiszą go przedstawiciele wszystkich klubów, ale w taki sposób, aby nie zebrać wystarczającej ilości sygnatariuszy. Będzie więc można z jednej strony mówić o poparciu dla pomysłu, z drugiej być pewnym, że nic z tego nie wyniknie.

Niewygodny

Jest jeszcze jeden, ważniejszy powód, dla którego partie wchodzące w skład „bandy czworga” będą niechętne ujawnianiu prawdy o śmierci Andrzeja Leppera. Komisja śledcza z pewnością spróbowałaby odpowiedzieć na pytanie nie tylko o okoliczności zgonu wicepremiera i śledztw wyjaśniających tą sprawę, ale również o to, kto mógł chcieć jego śmierci.

I tutaj trzeba byłoby zgłębić ostatnie lata działalności politycznej Leppera. Kluczowym punktem dla zrozumienia jego sytuacji w ostatnich latach i miesiącach życia byłyby jego wyjazdy na Białoruś i Ukrainę. Wiele szczegółów jest owianych tajemnicą. Po śmierci wicepremiera wyszło jednak na jaw, że gromadził on wiedzę o uwikłaniu polskich polityków, w tym tych z najwyższego szczebla, w relacje z Gazpromem. Chodziło o to, kto, w jaki sposób, w jakich okolicznościach i za jakie korzyści pomagał rosyjskiemu gigantowi w ekspansji na kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Ta ekspansja realizowana agresywnie od czasów objęcia fotela prezydenta FR przez Władimira Putina wynika z tzw. „doktryny Falina”. W 1989 roku dwaj radzieccy dyplomaci opracowali nową doktrynę polityki zagranicznej zakładającą uzależnianie krajów tzw. „bliskiej zagranicy” od Moskwy przy pomocy dostaw surowców energetycznych i możliwości szantażowania zakręceniem kurka z gazem. Władimir Putin, który napisał doktorat na temat tej doktryny, uznał ją za znakomitą i kazał wprowadzić w życie. Gazprom więc zdominował dostawy gazu do krajów europejskich, co miało dwa cele. Po pierwsze pieniądze za surowiec trafiały do kasy energetycznego giganta, dając zatrudnienie tysiącom osób i zasilając kasę rosyjskiego państwa. Po drugie uzależniały kraje europejskie od dostaw rosyjskiego gazu, co Kremlowi dawało skuteczną możliwość szantażowania sąsiadów. Wystarczy bowiem pogrozić zakręceniem kurka z gazem państwu, które nie chce podporządkować się rosyjskim żądaniom i rząd tego państwa staje przed dylematem czym ogrzewać miliony gospodarstw domowych.

Realizacja tej polityki ze strony Gazpromu nie byłaby możliwa, gdyby nie europejscy politycy, którzy z głupoty lub za łapówki pomagali Gazpromowi w ekspansji. Miało to dwojaki charakter: torpedowanie alternatywnych źródeł zaopatrywania w surowce (na przykład poszukiwania złóż gazu łupkowego) i infrastruktury umożliwiającej zaopatrywanie w gaz z krajów trzecich (np. z USA czy państw Zatoki Perskiej). Korumpowanie przez Gazprom europejskich polityków jest tajemnicą poliszynela, jednak nigdy nie zostało zweryfikowane procesowo m.in. dlatego, że osoby mające dużą wiedzę na ten temat ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Z relacji bliskich współpracowników Leppera wynika, że w ostatnich miesiącach życia wszedł on w posiadanie licznych dokumentów na temat uwikłania polskich polityków w relacje z Gazpromem. Gdyby takie sekrety ujrzały światło dzienne, byłyby dla opinii publicznej szokiem i mogłyby doprowadzić do wstrząsów na scenie politycznej.

Groźne wystąpienie

Andrzej Lepper wiedział bardzo dużo. Na popularnym internetowym portalu można do dziś obejrzeć jego głośne wystąpienie, w trakcie którego oskarżył kilku polityków m.in. Pawła Piskorskiego i Andrzeja Olechowskiego o związki z gangsterami i korupcję. W trakcie tego wystąpienia padły też informacje o Talibach, którzy mieli lądować w Klewkach na Mazurach. To ostatnie usiłowano wyszydzić i zrobić z Leppera wariata. Jednak dwa lata później okazało się, że mówił prawdę, bowiem Talibowie istotnie lądowali, ale jako więźniowie, których trzymano w willi CIA na terenie Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadu w Starych Kiejkutach.

Był to początek ogromnej, międzynarodowej afery z tzw. „tajnymi więzieniami CIA”. W 2011 roku warszawski prokurator planował postawić w tej sprawie zarzuty politykom wszystkich opcji. I to jest kolejny powód, dla którego żadna opcja oprócz Konfederacji, nie poprze pomysłu powołania komisji śledczej w sprawie śmierci Andrzeja Leppera.

Leszek Szymowski


REKLAMA