
Od 12 listopada 2019 roku do 30 czerwca br. posłowie latali 16 323 razy samolotem, za co Kancelaria Sejmu zapłaciła blisko 9 mln 694 tys. zł. Teraz posłowie pokrętnie tłumaczą się z latania.
Łączny koszt poselskich lotów za okres 12 listopada 2019 r. – 30 czerwca br. to 9 693 708,93 zł. Wszystko oczywiście opłacone z kieszeni podatnika.
Czytaj więcej: Zapłaciliśmy 10 mln zł za samoloty dla posłów. Rekordzista latał co 3 dni
Poselskie loty. Kto latał najwięcej?
Jak donosi w czwartek gazeta, „Napieralski, pierwszy lotnik IX kadencji Sejmu” w ciągu 955 dni wykonał 273 loty, które kosztowały Kancelarię Sejmu, a tak naprawdę podatnika, 159 894 zł.
Zgodnie z opublikowaną przez „SE” listą, po Napieralskim najczęściej z lotów korzystał poseł Nitras (262 loty za 154 807 zł), a także poseł KP-PSL Jarosław Rzepa (240 lotów za 141 782 zł), poseł KO Robert Kropiwnicki (239 lotów za 140 691 zł) i poseł KP-PSL Jacek Protasiewicz (233 loty za 137 257 zł).
Kolejną piątkę otwiera poseł Marek Rząsa z KO, za którego 204 loty sejmowa kancelaria zapłaciła 119 458 zł. Ten sam koszt poniosła za 201 lotów posła Dariusza Wieczorka z Lewicy.
197 lotów za 116 478 zł wykonał wiceszef MKiŚ, poseł klubu PiS Edward Siarka z Solidarnej Polski. Jeden lot mniej za 115 992 zł na koncie ma poseł PiS Kazimierz Gołojuch. Dziesiątkę zamyka posłanka KO Agnieszka Pomaska, która wykonała 190 lotów za 112 125 zł.
Poselskie loty. Posłowie się tłumaczą
Lider zestawienia Grzegorz Napieralski zabrał głos ws. rankingu. „Nie mam innego wyboru niż transport drogą lotniczą” – stwierdził polityk z Pomorza Zachodniego. „Jako poseł z województwa zachodniopomorskiego, wielokrotnie walczyłem o to, aby nasz region przestał być wykluczany transportowo. Apelowałem i dalej będę apelował o szybkie połączenie kolejowe” tłumaczy się na Facebooku.
– Ja latam tylko i wyłącznie w związku z pracą parlamentarną. Posłem jestem przez 14 lat, więc nie mam potrzeby latać do Warszawy w sprawach prywatnych – zapewnił Marek Rząsa. – W tej kadencji odwiedziłem Szczecin, jeden lot był chyba do Krakowa. Przemieszczam się też do Gdańska, do Wrocławia, ale to wszystko w związku z działalnością poselską. Łatwo to sprawdzić i udowodnić ze względu na udział w różnych uroczystościach. Trzeba też powiedzieć, że tak naprawdę chodzi o sto podróży, bo przecież trzeba jeszcze wrócić. To wcale nie są loty co trzy dni – tłumaczył.
Szczery był natomiast Kazimierz Gołojuch z PiS, który przyznał, że lata, bo mu tak wygodnie, gdyż mieszka blisko lotniska, a połączenie kolejowe między Rzeszowem, Krakowem i Warszawą nie należy do najlepszych.
– Kiedyś, jak będzie elektryfikacja połączenia kolejowego Rzeszów–Kolbuszowa–Sandomierz–Osice, to nie trzeba będzie korzystać z samolotu. 2,5 godziny i będę w Warszawie – zapewnił poseł, którego 196 lotów kosztowało 116 tys. zł.