Tomasz Sommer ujawnia niemiecki plan na Polskę! „Od samego początku była to bajeczka dla naiwnych”

Tomasz Sommer
Tomasz Sommer. / Foto: PAP
REKLAMA

Mamy nowe wydanie „Najwyższego Czasu!”. Numer podwójny 35-36 (2022) jest już do kupienia w Internecie i w dobrych punktach prasowych!

Czasem nawet znawcom historii ucieka szersza perspektywa czasowa jakiegoś zjawiska. Wydaje im się, że aktualne zachowanie politycznego gracza spowodowane jest doraźnymi powodami. Zwykle jest inaczej: aktualne zdarzenia to tylko chwilowa aplikacja ogólnego trendu w zmieniających się warunkach.

REKLAMA

Co najmniej od XVII w. Prusy, a później Niemcy, mają jeden, ale zdecydowanie określony plan na Polskę: ma ona stać się niemieckim peryferium, docelowo w tej czy innej formie zunifikowanym z niemieckim centrum. Co najmniej, bo przecież wcześniej, w ciągu ok. 300 lat, udało się Niemcom skutecznie wdrożyć ten sam plan na Pomorzu, w części Wielkopolski oraz na obu Śląskach. W efekcie krainy te, z wyjątkiem Górnego Śląska i pojedynczych enklaw gdzie indziej, zostały skutecznie zgermanizowane.

Plan ten Niemcy realizowali w okresie zaborów, gdy prowadzono czasem bardziej, a czasem mniej brutalną germanizację zajętych polskich terenów. Plan ten realizował Adolf Hitler, a jego urzędnicy sprecyzowali nawet, że Polacy, przed ostatecznym wyniszczeniem, nie mogą być kształceni, nie mogą mieć dużego majątku, za to mogą mieć aborcję i być sodomitami.

Projekt UE z pozoru był nową jakością. Deklarowano, że miał doprowadzić do wyrównania pozycji Polski z przodującymi gospodarkami Zachodu. Oczywiście od samego początku była to bajeczka dla naiwnych. Przecież wyrównanie poziomu oznaczałoby, że Niemcy stracą swoją dominującą pozycję gospodarczą i polityczną. To właśnie dlatego, od czasów przedakcesyjnych, wchodzenie Polski do UE odbywało się na niemieckich zasadach – Niemcy płaciły, a polskie władze miały wypełniać instrukcje, które sytuowały Polskę w pozycji niemieckiego peryferium.

Szczególnym niebezpieczeństwem dla Niemiec była energetyczna niezależność Polski. A zanosiło się na to, że Polska, opierając swoją energetykę o węgiel, mogła mieć najtańszą energię w Europie. To by jednak doprowadziło do powstawania tanich produktów, które wyparłyby te droższe, pochodzące z Niemiec i innych bogatych krajów.

Szczególnym zagrożeniem byłby tu energochłonny przemysł, który wprawdzie zlikwidowano, ale na bazie niskich cen, mógłby się szybko odrodzić. Niemcy nie mogli oczywiście do tego dopuścić. Stąd zaprzężenie politycznego planu peryferyzacji w Polsce dwutlenku węgla. Tak się bowiem złożyło, że tylko Polska opierała całą swoją energetykę o węgiel. Pozbawienie jej możliwości korzystania z węgla jest gwarancją, że już tańszej energii w naszym kraju nie będzie.

Co nam Niemcy oferują w zamian? Rosyjski gaz za swoim pośrednictwem oraz swoje technologie „OZE”, też za odpowiednią rentę. W efekcie Polacy za każdą jednostkę energii musieliby płacić haracz Niemcom, co oczywiście postawiłoby nasz kraj w sytuacji wykorzystywanego peryferium. Czyli plan zostałby w pełni zrealizowany.

Na naszych oczach ten plan, podobnie jak wcześniej plany pruskie czy hitlerowskie, jednak się wali. Teraz trzeba zrobić wszystko, by nie pozostał po nim kamień na kamieniu, zwłaszcza powstrzymać te formy jego aplikacji, które wciąż są rozwijane, jak np. przemysłowe farmy fotowoltaiczne, które na niemieckie zlecenie wyrastają w Polsce jak grzyby po deszczu. I w nieskończoność powtarzać, że opowieści o UE równych szans to zwykła KłamcówKracja, o której polskiej wersji pisze szerzej wewnątrz numeru Jan Piński.

Numer podwójny 35-36 (2022) jest już do kupienia w Internecie

REKLAMA