Lewica dyskutuje poniżej pasa. Komunista kontra Zielona

PCF FPK
Siedziba PCF na place Colonel Fabien w Paryżu Fot. Wikipedia
REKLAMA

Ciekawa polemika wewnętrzna lewaków miała miejsce we Francji. Zielona Sandrine Rousseau zgodnie z meandrami „zielonej” logiki, uznała grillowanie za „symbol męskości” i „machyzmu”. Okazuje się, że w kwestii „mięsnej” lewactwo jest podzielone.

Jej kolega z Partii Komunistycznej, towarzysz Fabien Roussel, odpowiedział, że ludzie „jedzą mięso według tego, co mają w portfelach, a nie w majtkach”. Okazuje się, że kwestia „bytu określającego świadomość”, zadomowiona także we FPK, staje w sprzeczności z nowymi ideami lewicy wegańskiej.

REKLAMA

Swoją drogą komunista Roussel podpadł Zielonym kolejny raz. Już wcześniej bronił prawa francuzów do tradycyjnej kuchni i opowiadał się przeciw stygmatyzowaniu mięsożerców. Kłótnia w rodzinie, ale dość charakterystyczna.

Obydwoje polityków wchodzi w skład lewicowej koalicji Nupes (Nowa Unia Ludowa Ekologiczno-Społeczna). Roussel (kandydat komunistów w wyborach prezydenckich) skrytykował koleżankę z partii EELV-Zieloni 30 sierpnia na antenie Europe 1.

Odniósł się tam do wypowiedzi do dyskusji „okrągłego stołu” letniego uniwersytetu ekologów w Grenoble. Sandrine Rousseau apelowała tam o „zmianę mentalności” ludzi, tak, by „jedzenie steku z grilla nie było już symbolem męskości”.

Dyskusja ciągle trwa. Do tego „dialogu” włączyła się np. kolejna deputowana koalicji Nupes (tym razem ze Zbuntowanej Partii – LFI) Clémentine Autain. Ta powołuje się na badania socjologiczne, które mają pokazywać, że w stosunku do mięsa rzeczywiście „istnieje bardzo silna różnica między płciami”. Broni Zielonej koleżanki, ale to wszak miecz obosieczny, bo podkreślanie „silnych różnic płci” może przecież uderzyć w genderowe aksjomaty o istnieniu wielopłciowości. Ani chybi będą potrzebne badania stosunku do mięsa kolejnych literek ze skrótu LGBTQ+…

Dodajmy, że Rousseau krok w tym kierunku już zrobiła. Jest autorką teorii ekofeminizmu i współautorką „eseju” „Poza androcenem”, który łączy i krytykuje ucisk rasistowski, kolonialny, seksizm i zmiany klimatyczne. Za te ostatnie ma odpowiadać przede wszystkim płeć męska.

Przy niej komunista Roussel, który nie chce dyskutować, jak mówi o „płci kotletów”, to siermiężny lewak-dinozaur. W dodatku Fabien Roussel zirytowany uwagami koleżanki, „zaprosił wszystkich na wspólne grillowanie i dobre jedzenie na zbliżającym się święcie komunistycznej gazety L’Humanité”.

Ciekawe, kto znajdzie tu wsparcie reszty lewicy. Kiedy deputowany PCF w styczniu tego roku chwalił „dobre wino, dobre mięso i dobry ser jako francuskie dziedzictwo” też był krytykowany. Zielona Sandrine Rousseau odgryzła się mu wówczas, że „ulubione danie Francuzów to kuskus”…

Na francuskiej lewicy robi się naprawdę ciekawie…

REKLAMA