Wojna na Ukrainie i obrazki z życia pod rosyjską okupacją

"Jesteśmy jednym narodem" Berdiansk Fot; ilustr. Twitter
REKLAMA

Francuskim dziennikarzom udało się dostać do Berdiańska, gdzie mogli obserwować codzienne życie pod rosyjską okupacją. To portowe miasto nad Morzem Azowskim w obwodzie zaporoskim. Swoją drogą miasto partnerskie Bielsko-Białej.

Obecnie mieszkańcy płacą tam już w rublach, a programy szkolne zostały zrewidowane. Armia rosyjska zaś ściśle kontroluje lokalną administracją. Na głównym placu Berdiańska otwarto biuro, które przyjmuje wnioski o wydawanie rosyjskich paszportów. Dziennikarze widzieli kolejki, bo wiele osób chce po prostu stąd wyjechać.

REKLAMA

Są i osoby, którym „nowa władza” jest obojętna. Niejaka Tatiana, lat 58, cytowana przez France Info, mówi, że „od dawna jestem za Rosją, bo żyliśmy pod Rosją, żyliśmy pod ZSRR, żyliśmy wszyscy przyjaźnie, wszystko było w pokoju i nie było granic”. Dla niej „rozstanie po 1991 roku” nie było niczym dobrym, a teraz jeszcze „Ameryka wsadziła tu nos”.

„Entuzjastów” rosyjskiej okupacji nie ma jednak zbyt wielu. Duża część mieszkańców miasta wyjechała. Inni wolą milczeć. Indagowany przez Francuzów mężczyzna mówi – „chłopaki, przepraszam, ale to nieprzyjemny temat do rozmowy” – i przechodzi na drugą stronę ulicy.

Korespondenci France Info mówią wprost o „rusyfikacji południowej Ukrainy”. Ruszają szkoły, ale razem z nimi zweryfikowano programy nauczania. Poprzednie były podobno „zbyt prozachodnie”.

Przygotowujemy się do rozpoczęcia nowego roku szkolnego z rosyjskimi programami – opowiada Galina Pietrowna, dyrektor szkoły w Berdiańsku. Dodaje: „Jeśli chodzi o książki i podręczniki, które mieliśmy na Ukrainie, to nie były dobre opracowania, a dzieci zmuszano do pisania wypracowań o błędnych poglądach”.

Dyrektorka dodaje, że obecnie te stare podręczniki są analizowane przez odpowiednie służby. Do szkołna zajętych terytoriach wprowadzono zaś rosyjski program nauczania. Władze rosyjskie twierdzą, że życie na tych terenach „stopniowo wraca do normy”.

Jednak spotkanie dziennikarzy z nowym „burmistrzem” Berdiańska odbywało się przy udziale silnie uzbrojonej eskorty. Niedawno zastępca komendanta milicji miejskiej zginął w zamachu bombowym. „Burmistrz” Aleksander Saulenko twierdzi, że się nie boi, a to, że w mieście dochodzi do aktów oporu, to jego zdaniem prowokacje, które nie zmieniają wśród mieszkańców Berdiańska „chęci życia w pokoju w związku z Rosją”.

Za kilka tygodni na okupowanych terytoriach ma zostać zorganizowane referendum, które potwierdzi, że „mieszkańcy chcą dołączyć do Rosji”. Wszystko to przypomina trochę działania Sowietów po zajęciu wschodnich terenów Polski w 1939 roku. Lata mijają, Rosja się nie zmienia…

Źródło: France Info

REKLAMA