Masz działkę? Państwo może zażądać od ciebie niemałych pieniędzy

Mężczyzna w szoku, pusta kieszeń, Mateusz Morawiecki Źródło: Pexels, Pixabay, FB/Prawo i Sprawiedliwość, collage
Mężczyzna w szoku, pusta kieszeń, Mateusz Morawiecki Źródło: Pexels, Pixabay, FB/Prawo i Sprawiedliwość, collage
REKLAMA

Warszawski rząd PiS pracuje nad projektem nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Po nowelizacji właściciele nieruchomości będą musieli płacić podatek od wzrostu wartości ich własności, nawet jeśli nie będą mieli w planach sprzedaży.

Pisowskie Ministerstwo Rozwoju szykuje nowelizację ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która zakłada zmianę zasad dotyczących naliczania renty planistycznej, czyli opłaty za wzrost wartości nieruchomości – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

REKLAMA

Sprzedaż nieruchomości – podatek

Obecnie właściciel nieruchomości uiszcza opłatę tylko wtedy, gdy sprzedaje nieruchomość, jeśli robi to przed upływem pięciu lat od wejścia w życie planu miejscowego lub jego zmiany. Wysokość takiego podatku może wynieść maksymalnie 30 proc. wzrostu wartości nieruchomości, od momentu uchwalenia planu miejscowego.

Obecna sytuacja również jest skandaliczna i właściciel oczywiście nie powinien musieć płacić, ale pisowski rząd w Warszawie przygotowuje jeszcze bardziej antywolnościowe przepisy.

Wzrost wartości nieruchomości – podatek

Po nowelizacji podatek w wysokości 30 proc. wzrostu wartości będzie trzeba zapłacić, gdy gmina uchwali nowy plan lub go zmieni – niezależnie, czy właściciel zamierza sprzedać daną nieruchomość czy nie.

– Intencje ustawodawcy oceniam jednoznacznie. To ratowanie budżetów gmin kosztem ich mieszkańców. Samorządy chronicznie cierpią na brak pieniędzy – rząd chce wynagrodzić im w ten sposób finansowe problemy – komentuje Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.

W praktyce może to wyglądać tak, że osoby mieszkające na terenie np. gruntów rolnych zostaną obciążone olbrzymimi kosztami w momencie, gdy gmina zmieni plan dla tych obszarów i staną się one miejscem o przeznaczeniu budowlanym. Teoretycznie bowiem wartość danych gruntów wzrośnie.

Jednak dopóki właściciel nie sprzeda np. działki – a przecież może nie chcieć tego zrobić – żadna dodatkowa suma nie zasili jego portfela. Skąd ma więc wziąć pieniądze, by spłacić zależność, której będzie domagało się państwo?

Właściciel zostanie obciążony opłatami za zmianę planu, pomimo że nie przynosi mu to żadnego zysku. Można powiedzieć, że to zakamuflowany kataster, który z zasady jest obliczany od wartości nieruchomości. Tego typu danina na pewno jest przymiarką do jego wprowadzenia – twierdzi Tomasz Błeszyński.

Nawet pięć razy więcej! Realny wymiar DROŻYZNY. Szokujące podwyżki na rachunkach

REKLAMA