Chilijczycy w przeważającej większości zagłosowali w ostatnią niedzielę przeciwko nowej konstytucji. Po przeliczeniu 99,74 procent oddanych kart do głosowania, prawie 62 procent głosujących odrzuciło nową ustawę zasadniczą i wybrało dokument ustanowiony jeszcze w epoce prezydenta Augusto Pinocheta.
Od 1990 roku w konstytucji dokonano i tak około 20 różnych poprawek. Teraz jednak sprawy miały pójść znacznie dalej. Do udziału w głosowaniu, które po raz pierwszy od 2012 roku miało charakter obowiązkowy, uprawnionych było 15 milionów Chilijczyków, w tym obywatele kraju mieszkający za granicą.
Frekwencja była wysoka i prawie 13 milionów zdecydowało o losach proponowanej konstytucji w ponad 3000 centrach wyborczych. Znaczna większość głosujących, na wezwanie partii centrowych i prawicowych, jednak projekt odrzuciła.
Nowa konstytucja miała m.in. honorować „rdzenną ludność”, czy zlikwidować Senat. Projekt popierał lewicowy prezydent kraju, wybrany niedawno Gabriel Boric. Po porażce w referendum powiedział, że nadchodzą zmiany w gabinecie, a rząd będzie pracował nad przygotowaniem innej ustawy zasadniczej.
Jednak, jednocześnie na ulice wyprowadzono aktywistów lewicowych i doprowadzono do zamieszek.
🇨🇱 Po przegranym referendum konstytucyjnym, w którym zwolennicy nowej konstytucji zostali rozgromieni 62:38, lewica wychodzi na ulicę, jak zwykle.pic.twitter.com/zeEFsuqFW1
— Adam Gwiazda (@delestoile) September 6, 2022
Źródło: PAP/