
W najbliższych czterech miesiącach UNICEF przeznaczy 1,6 mln zł na zatrudnienie w Krakowie „asystentów wielokulturowych”. Chodzi o prawie 90 etatów. Brzmi okropnie, ale mają oni po prostu pomagać ukraińskim uczniom w mieście. Po co jednak takie „progresywne” nazewnictwo?
O „asystentach wielokulturowych” informowała wiceprezydent miasta ds. edukacji Anna Korfel-Jasińska. Takie etaty opłaci także samo miasto, a na resztę pójdą środki z Funduszu Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci (UNICEF).
Wcześniej UNICEF przeznaczył ponad 1,7 mln zł na zakup komputerów, książek w języku ukraińskim oraz pomocy dydaktycznych, a także dodatkowych środków czystości. Miasto oblciza, że w tym roku szkolnym do krakowskich szkół będzie uczęszczać od 6 do 7 tys. uczniów z Ukrainy.
Dla uczniów nieznających języka polskiego, zarówno w szkołach podstawowych, jak i ponadpodstawowych, tworzone były i są nadal oddziały przygotowawcze. Z informacji magistratu wynika, że w ukraińskiej szkole, w formie zdalnej, naukę kontynuuje więcej uczniów szkół średnich, niż podstawowych.
Dyrektorzy wskazują jeszcze na potrzebę dodatkowych środków finansowych na zapewnienie odpowiedniej jakości edukacji uczniów z Ukrainy. W samorządowych szkołach zatrudniono 145 osób z obywatelstwem ukraińskim, w tym 103 „asystentów wielokulturowych”, 16 nauczycieli, 26 pracowników obsługi (dozorcy, woźni, pomoc kuchenna, pomoc nauczyciela, itp.).
Wszystko to pięknie, ale warto może pomyśleć nie tyle o „wielokulturowości”, ale także o znacznie ważniejszej integracji. Tym bardziej, że być może wielu tych młodych w Polsce pozostanie. W sumie przez nasz kraj przewinęło się ponad 6 mln Ukraińców. Co zrobiono, by przynajmniej poznali podstawy naszej kultury i historii?
Takie miasto Kraków wydaje pieniądze na „asystentów”, ściąga środku UNICEF, a całkiem niedawno przy okazji rocznicy 1 września usłyszałem od sympatycznego zresztą Ukraińca z wyższym wykształceniem, pytanie – czy Polska stawiała jakikolwiek opór Niemcom?
Źródło: PAP