Pamiątka z Polski wyglądająca jak granat ręczny spowodowała operację specjalistów od materiałów wybuchowych na lotnisku na wyspie Uznam. Jak powiedział w poniedziałek rzecznik policji, doprowadziło to w sobotę do opóźnień na lotnisku Heringsdorf. Właścicielka „granatu” tłumaczyła, że „zabawna pamiątka”, to zapalniczka.
Pracownicy ochrony lotniska odkryli rzekomy granat ręczny w bagażu podręcznym 78-letniej urlopowiczki z Luksemburga. Kobieta tłumaczyła, że „zabawną pamiątkę” kupiła w sąsiednim Świnoujściu i że jest to zapalniczka.
Ze względów bezpieczeństwa wezwano ekspertów od materiałów wybuchowych z odległego o kilka kilometrów Mellenthin. Fachowcy zbadali obiekt, aby wykluczyć jakiekolwiek ryzyko. Po około 90 minutach sprawa została wyjaśniona.
Wyspa Uznam składa się z części niemieckiej i polskiej, do której należy Świnoujście, do którego wielu turystów przybywa samolotem – przypomina w poniedziałek portal dziennika „Welt”.