Zdrajca w Telewizji Polskiej. Czy scenariusz kultowego filmu napisał agent gestapo i służb PRL?

Czarne Chmury. Fot. Kadr z serialu
Czarne Chmury. Fot. Kadr z serialu
REKLAMA

Siatka gestapowskich agentów doprowadziła do aresztowania blisko 500 żołnierzy Armii Krajowej, w tym komendanta głównego gen. Stefana „Grota” Roweckiego. Kontrwywiad Polskiego Państwa Podziemnego zdołał rozpracować zdrajców, ale kilku z nich uniknęło sprawiedliwości, po wojnie stając się agentami Służby Bezpieczeństwa PRL.

O kulisach jednej z największych zdrad w łonie Polskiego Państwa Podziemnego opowiadają autorzy podcastu „Historia, jakiej nie znacie”, którzy najnowszy sezon poświęcili właśnie mało znanym historiom związanym z Armią Krajową. Autorami cyklu audycji są Cezary Korycki, prowadzący także popularny cykl „Inne historie Polski” na kanale Muzeum Historii Polski oraz dr Sebastian Adamkiewicz z Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi. Odcinek podcastu można wysłuchać tu:

REKLAMA

Jest to kolejna produkcji autorstwa „Historii, jakiej nie znacie”, która zrealizowała już cykle o Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie oraz Konstytucji 3 maja. Wszystkie są dostępne na kanale podcastu na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i YouTube.

Agent gestapo scenarzystą kultowego filmu?

Jaki związek z największą wsypą Armii Krajowej ma jeden z najpopularniejszych seriali lat 70.? „Czarne Chmury” miały swoją premierę już blisko 50 lat temu, 23 grudnia 1973 roku. Charakterystyczny dźwięk czołówki rozbrzmiewał w polskich domach, gdzie z zapartym tchem oglądano przygody pułkownika Dowgirda i jego kompana Kacpra Pilcha. Pełne emocji, pięknych strojów i wartkiej akcji odcinki przyciągały przed ekrany tysiące widzów. Historia filmowego Dowgirda wzorowana była na Krystianie Kalksteinie, przywódcy opozycji antyelektorskiej w Prusach.

Za serialem stała jednak pewna tajemnica, o której jeszcze długo plotkowano na korytarzach przy Woronicza. Skąd wymienieni w czołówce scenarzyści – w tej roli Antoni Guziński i Ryszard Pietruski – wpadli na pomysł oparcia produkcji o anonimowy w gruncie rzeczy epizod z nowożytnej historii? Po cichu szeptano, że to nie oni są wcale autorami tekstu, lecz jest nim ktoś zupełnie inny, ktoś, kto opowiedział własną rodzinną historię. Tym kimś miał być nijaki Ludwik Kalkstein występujący wówczas pod nazwiskiem Stoliński (co też zresztą było nawiązaniem do jego historycznego przodka). Wcześniej współpracował z Radiem Szczecin, pisał słuchowiska radiowe, scenariusze filmowe i małe przedstawienia. Wiadomo także było, że przez pewien czas był więźniem skazanym przez komunistyczne władze i wypuszczonym z więzienia w 1965 roku. Dlaczego zatem – uwzględniając, że plotki były prawdziwe – nie został wymieniony wśród autorów scenariusza? Co zdecydowało, że wstydzono się jego tożsamości i zasłonięto słupami?

W czasie II wojny światowej Stoliński był… żołnierzem Armii Krajowej i pracownikiem wywiadu Polskiego Państwa Podziemnego. Uchodził za człowieka dobrze zorientowanego w niemieckich strukturach i dysponującego wartościową dla Armii Krajowej wiedzą. Niestety od 1942 roku współpracował także z Gestapo, a w wyniku jego denuncjacji aresztowanych miało być nawet 500 dowódców polskiego podziemia. Ofiarą jego donosu stał się także dowódca AK – Stefan Rowecki „Grot”. Po II wojnie światowej umiejętnie unikał odpowiedzialności, skrzętnie zmieniając tożsamość. Miał też prawdopodobnie za sobą epizod współpracy z komunistyczną bezpieką, prawdopodobnie został skierowany do infiltracji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Jak więc widzimy, historia jest bardzo ciekawa.

REKLAMA