Rekordy w Paryżu. Nad Sekwaną dochodzi do czterech gwałtów dziennie

Japońska mapa stref bezprawia w Paryżu
REKLAMA

W ciągu tego lata w Paryżu nasiliły się przypadki gwałtów. „W każdy weekend mamy do czynienia z jedną lub dwiema przypadkami gwałtów na kobietach, które wychodzą z imprez w Paryżu” – zwierzył się dziennikowi „Le Parisien” stołeczny komisarz policji.

W mediach można przeczytać tytuły w rodzaju: „Paryż: młoda kobieta pobita i zgwałcona przez nielegalnego imigranta z Czadu”; „Paryż: 25-letnia kobieta zgwałcona przez mężczyznę ‘typu afrykańskiego’”. Jednak nasilenie się zjawiska gwałtów nie tłumaczy się tylko wzrostem przestępczości związanym z migracją.

REKLAMA

W sumie w Paryżu co miesiąc zgłaszanych jest sto gwałtów, czyli prawie cztery dziennie. W okresie od stycznia do lipca 2022 r., 764 osoby dorosłe złożyły skargę o gwałt. „Duży wzrost ataków na kobiety ma miejsce raczej w podejrzanych dzielnicach i są one popełniane przez miejscowy element przestępczy” – ocenia Matthieu Valet, rzecznik niezależnego związku komisarzy policji.

Są jednak i tłumaczenia bardziej „poprawne politycznie”. Wzrost liczby skarg tłumaczy się także większą samoświadomością kobiet i zniesieniem tabu wokół takich tematów. W tym samym dzienniku „Le Parisien” sędzia paryskiego sądu mówi o „uwolnieniu głosu ofiar” i dodaje, że jeszcze dziesięć lat temu, pijana dziewczyna, która spędziła wieczór z przyjaciółmi i została wykorzystana, skargi raczej nie składała”.

W tego typu sytuacjach śledztwa pozostają nadal skomplikowane. Często mamy do czynienia z przypadkami, w których słowo kobiety konfrontuje się ze słowem mężczyzny, bez formalnych dowodów – mówi ten sam sędzia.

Kolejna trudność stojąca przed policją to historie trudne do jednoznacznej oceny, czyli trudność rozróżnienia pomiędzy gwałtem a dobrowolnym stosunkiem. Wątpliwości są normalnie interpretowane na korzyść oskarżanego, ale w ostatnich czasach istnieje nacisk na „obronę kobiet”, a we Francji ukuto nawet termin „kobietobójstwa”. Tym większa odpowiedzialność spoczywa więc na policji.

Źródło: Le Parisien

REKLAMA