
Około pięćdziesięciu sędziów dało się uwięzić, by osobiście „doświadczyć” takiej traumy. Pomysł ciekawy, ale wszystko ma swoje granice. Ich pobyt w zakładzie karnym zaplanowano tylko na weekend.
I tak 55 sędziów zostało uwięzionych w Belgii w sobotę rano 17 września. Spędzili dwa dni pod celą, aby nabrać „doświadczenia”. Ma to im dać inną perspektywę ferowania wyroków z pełną znajomością tego co robią – wyjaśniał cel eksperymentu Vincent Van Quickenborne, belgijski minister sprawiedliwości.
Sędziowie pojawili się zatem o 9 rano w ośrodku penitencjarnym Haren, zupełnie nowym zakładzie, który może pomieścić 1190 więźniów. Siedzieli tam do niedzieli wieczorem 18 września na tych samych zasadach, co inni.
„Nie korzystali z telefonów komórkowych, anie nie mieli możliwość odwiedzin – tak jak prawdziwi więźniowie” – wyjaśniał flamandzki minister.
Dostawali więzienne posiłki, musieli też sami sprzątać cele. O godzinie 22:00 zgaszono im światło.
Jednak biorąc pod uwagę, że wszystko to trwało „48 godzin”, to bardziej hucpa, niż jakiekolwiek „doświadczenie”. Każdy z tych „więźniów” mógł w dowolnym momencie przerwać eksperyment, a odbywał się on w nowym i niemal „luksusowym” zakładzie karnym, „wyposażonym w małe jednostki mieszkalne i rozwijającym nowoczesne podejście penitencjarne”.
W sumie była to raczej „atrakcja”, niż „przeżycie”, czyli kolejna zabawa lewicowa, która ma zapewne namówić owych sędziów do ferowania później lżejszych wyroków. Gorzej, jak któremuś „pod celą” się spodobało…
https://twitter.com/Radio2VlaBra/status/1571732121940807681?s=20
Wiceminister przekonuje, że zrobi z TYM porządek. „Więzienie to nie będzie hotel czy sanatorium”