Supermarket sprzedawał mięso rekinów błękitnych i podpadł… ekologom

Rekin Źródło: Pixabay
Rekin Źródło: Pixabay
REKLAMA

Pojawienie się na stoisku rybnym mięsa z rekina błękitnego wywołało złość ekologów. W dodatku wprowadzeniu tego gatunku towarzyszyła akcja promocyjna. Magazyn przeprosił i przyznał, że naruszył „politykę marki E. Leclerc”.

Aktywiści ekologiczni zwrócili uwagę, że liczebność tego gatunku spada i został sklasyfikowany jako „krytycznie zagrożony na Morzu Śródziemnym”. Odezwały się też organizacje zielonych, które krytykowały dodatkowo reklamowanie takich produktów.

REKLAMA

Sieć, poza przeprosinami, wyjaśniała, że E.Leclerc ma listę gatunków zakazanych do sprzedaży od 2017 roku, a „żarłacz błękitny znajduje się już na jednej z pozycji”. Całą sprawę uznano za błąd jednego z magazynów.

Nie jest to pierwsza „wpadka” sieci. Inny sklep E. Leclerca w podparyskim Vitry-sur-Seine, dwa lata temu spotkał się z ostrą krytyką ekologów, kiedy zaoferował klientom kosogona – gatunek „zagrożony” na wodach europejskich .

Nie są to jednak gatunki chronione. Problem w tym, że „ekolodzy” stali się już od dawna pasożytem na relacjach podaży i popytu, a przed ich szantażem ulegają nawet największe koncerny. W przypadku „Leclerca” nie tylko przeprosili, ale dodatkowo „wszczęli wewnętrzne śledztwo”.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA