W Polsce uczniowie są szykanowani za wiarę. „Do dobrego tonu należą kpiny z Kościoła”

Różaniec, modlitwa.
Różaniec - zdj. ilustracyjne. (Fot. Thérèse Westby/Unsplash)
REKLAMA

Katoliccy uczniowie są dyskryminowani w szkole ze względu na wyznawaną religię. Sytuacja jest alarmująca szczególnie w większych miastach, ale nie tylko – donosi poniedziałkowy „Nasz Dziennik”.

Rodzice, z którymi rozmawiali dziennikarze „Naszego Dziennika”, są przerażeni tym, że do szykanowania ich dzieci ze względu na to, ze są katolikami, dochodzi w demokratycznym kraju, gdzie wolność religijna powinna być szanowana.

REKLAMA

Chodzenie na katechezę to „obciach”

Utarło się w świadomości środowisk liberalnych, lewicowych, że do dobrego tonu należą kpiny z Kościoła, wyśmiewanie tego, co związane jest z wiarą katolicką. Z pomocą ateizujących mediów udało się im nawet wyrobić w Polsce przeświadczenie, że chodzenie na katechezę to 'obciach’. Do tego dochodzą też coraz częściej działania niektórych nauczycieli i dyrekcji, która katechezę umieszcza w planie godzin na początku lub na końcu zajęć. Formalnie nic się nie dzieje, ale wiemy, że za tym kryje się przekaz zniechęcający do udziału w tej konkretnej lekcji. To tak naprawdę walka z katechezą, z religią – zaznacza dyrektor polskiej sekcji papieskiego stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie ks. prof. Waldemar Cisło.

Kluczowe jest nastawienie części pedagogów i rodziców

Jego zdaniem, to, co dziś dzieje się w niektórych polskich szkołach, to tak zwane miękkie prześladowanie, charakteryzujące się swego rodzaju alergią na chrześcijaństwo, a nawet chrystianofobią. Na taki klimat wpływa wiele czynników, ale kluczowe jest nastawienie części pedagogów i rodziców.

„1 września moja córka udała się na rozpoczęcie roku w jednym z liceów na warszawskim Grochowie. Po części oficjalnej uczniowie rozeszli się do klas na spotkania z wychowawcami. Wychowawczyni I klasy tak zwróciła się do swych nowych wychowanków: 'Otóż zacznijmy od tego, że jestem osobą niewierzącą, więc jakbym pomyliła waszego Jezusa z jakimś tam innym, to nie miejcie do mnie pretensji’.

„Osłupiała młodzież siedziała w milczeniu. Trudno było jakkolwiek zareagować, gdyż wszyscy byli zaskoczeni tą niespodziewaną, niesprowokowaną niczym deklaracją” – relacjonuje w „Naszym Dzienniku” jedna z mam.

Tłumy na Narodowym Marszu Życia i Rodziny. „Osiągnąłem dno, spotkałem Boga” [FOTO/VIDEO]

REKLAMA