
Czy to możliwe, że na rynku energii doszło do manipulacji cenowej? Na problem wskazali eksperci z Warsaw Enterprise Institute.
Pod koniec czerwca br. eksperci z liberalnego think tanku Warsaw Enterprise Institute (WEI) opublikowali raport: „Większa transparentność energii to niższe ceny dla odbiorców. Rola Urzędu Regulacji Energetyki Towarowej Giełdy Energii”. Jak okazało się we wrześniu, media i politycy przeszli obojętnie obok istotnych ustaleń, które znalazły się w materiale. O doniesieniach wspomniały tylko niektóre portale branżowe. Natomiast interpelacje w Sejmie złożył jedynie poseł Konfederacji Robert Winnicki. Krótko mówiąc, z jakichś powodów sprawa została przemilczana. Czyżby była aż tak niewygodna dla branży energetycznej?
„Przypomnijmy, że w okresie od 26 kwietnia do 19 maja 2022 r. doszło do zagadkowego wzrostu cen energii elektrycznej na rynku terminowym (kontrakty roczne) na Towarowej Giełdzie Energii. Cena za MWh na 2023 r. wzrosła wówczas z 751,10 zł do 1024,40 zł, następnie dynamika wzrostów nieco wyhamowała. Takiej zmiany akurat w tym okresie nie powinno się tłumaczyć ani wydarzeniami na arenie międzynarodowej, ani wzrostem ceny węgla, który jest kluczowym paliwem dla polskiej energetyki. Skoro jednak nie rosną koszty wytworzenia energii, to oznacza, że w ten sposób rośnie (i to bezprecedensowo), jedynie marża wytwórców energii” – pisze Katarzyna Rumiancew na stronie WEI.
Eksperci wskazują na konieczność zbadania sprawy
Jak wskazują eksperci odpowiedzialni za raport think tanku Warsaw Enterprise Institute, manipulacje cenowe występują najczęściej na rynkach o niskiej konkurencyjności, a takim jest Towarowa Giełda Energii (TGE). Zaburzenie równowagi miały spowodować zmiany zasad składania depozytów uzupełniających. Doszło do sytuacji, w której duża zmienność cenowa na giełdzie uniemożliwia mniejszym podmiotom sprostanie wymaganiom depozytowym. Niestety prowadzący giełdę nie zareagował i nie podjął odpowiednich kroków. Co prawda Prezes Urzędu Regulacji Energetyki ma przyglądać się sprawie, ale wciąż nie zostało uruchomione formalne postępowanie wyjaśniające w sprawie możliwych naruszeń. A trzeba podkreślić, że bez tego się nie obejdzie.
„Z materiału, który przeanalizowałem, moim zdaniem można wyciągnąć dwa najważniejsze wnioski. Po pierwsze, sprawę trzeba należycie zbadać w interesie państwa polskiego, ponieważ wzrost cen energii elektrycznej na rynku terminowym przekłada się na koszty dostaw, a to uderza nie tylko w nasze krajowe przedsiębiorstwa, ale i całe społeczeństwo. Krótko mówiąc, bez postępowania wyjaśniającego się nie obejdzie. Po drugie, rynek energii powinien cechować się większą transparentnością, w czym mogłoby pomóc wzmocnienie mechanizmów kontroli i reagowania w razie kolejnych nieprawidłowości. W końcu jest to w interesie nas wszystkich” – wskazuje Robert Zawadzki na łamach „Do Rzeczy”.