Macron w ONZ: Pustosłowie, przemówienie historyczne, czy wpływ „państw Europy Wschodniej”

Emmanuel Macron. Foto: PAP
Emmanuel Macron. Foto: PAP
REKLAMA

Francuski przywódca wygłosił bardzo ekspresyjne przemówienie na forum ONZ w Nowym Jorku. Mówił, że „negocjacje w sprawie Ukrainy mają szanse na sukces tylko pod warunkiem, jeśli Ukraina zostanie wyzwolona, a jej suwerenność zachowana”. Dodał, że państwa pozostające neutralne wobec agresji Rosji popełniają „historyczny błąd” i współuczestniczą w polityce imperialnej ego kraju. Było o „nowym imperializmie”, „który depcze po obecnym porządku”.

Macron dodał, że po 24 lutego nastąpił „powrót do ery imperializmu i kolonializmu”. W sumie trochę dziwne przemówienie, bo stosunek Macrona do Rosji przypomina pana Jourdain ze sztuki Moliera „Mieszczanin szlachcicem”, który nagle odkrył, że „mówi prozą”.

REKLAMA

Uwagę zwracał też styl przemówienia. Krytycy mówią o „godnych ubolewania gestach i wokalnym podnieceniu”, czy „teatralności”, które kontrastowały w sumie z „pustą i bezsensowną retoryką”. Jednak komentatorzy medialnie nad Sekwaną uważają, że było to „najmocniejsze przemówienie francuskiego prezydenta na forum ONZ” w historii, a także pewien przełom w polityce wobec Rosji.

Frédérica Encel, wykładowca geopolityki na Sciences-Po, uważa np., że była to kwestia zupełnie nowego i jasnego stanowiska Francji „vis-à-vis Moskwy”. Dodaje, że było to także w przypadku Francji „najmocniejsze przemówienie od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę”. Jego zdaniem, wpływ miały tu „oskarżenia ze strony niektórych państw, w szczególności państw Europy Wschodniej, które do tej pory uważały Pałac Elizejski za niewystarczająco mocny w stosunku do Moskwy”. „Myślę, że wszystko zostało wyjaśnione” – dodaje politolog.

Prof. Encel zwraca uwagę, że Macron zwracał się też m.in.. do krajów afrykańskich, które zachowują dystans wobec agresji Rosji, a nawet Moskwę wspierają. Dzieje się to w szczególnie w Afryce subsaharyjskiej. Francuski prezydent dokonał niemal manichejskiego podziału świata, ale „dzisiejsza Francja nie jest już Francją lat 60. i 70.” i państwa te są mocno suwerenne, a w dodatku obarczone pewną dozą resentymentów antyfrancuskich. Skutek może być więc odwrotny…

Wydaje się, że zwrot polityki francuskiej wobec Moskwy może być jednak stały i nie dotyczy już wyłącznie sfery werbalnej. Tradycyjny dystans wobec więzi transatlantyckich i szukanie roli pośrednika do Rosji były elementami doktryny gaullizmu. Jednak to Moskwa odrzuciła umizgi Paryża, telefony na Kreml nie przynosiły wyników, a Putin chętniej rozmawiał z Erdoganem, niż z Macronem. Francja zaczęła też tracić punkty w krajach UE i szanse na rolę „przywódczą”, zwłaszcza wobec krachu polityki Berlina.

Być może nad Sekwaną wygrywa więc realizm i mamy do czynienia z rzeczywistym przejściem Francji do obozu antyrosyjskiego. Francuskie dostawy na Ukrainę mają objąć więcej broni ciężkiej, a tej sprawie w Moskwie wezwano nawet na „dywanik” w MSZ francuskiego ambasadora. Najbliższe dni pokażą, czy mamy coś całkiem nowego w polityce Francji?

https://twitter.com/dragonduclos/status/1572299880818769920?s=20&t=HDclhRg-WCD4sMpU83bPDg

REKLAMA