Kraków. Policjant nie chciał odebrać megafonów. Został odwołany

Policjant Paweł Jastrząb, były już zastępca komendanta krakowskiej policji, w towarzystwie wojewody małopolskiego Łukasza Kmity.
Policjant Paweł Jastrząb, były już zastępca komendanta krakowskiej policji, w towarzystwie wojewody małopolskiego Łukasza Kmity (drugi z lewej). / Fot. PAP
REKLAMA

Zastępca komendanta krakowskiej policji Paweł Jastrząb został odwołany ze swojej funkcji. Z policyjnych przecieków wynika, że faktycznym powodem odwołania było niewłaściwe zabezpieczenie miesięcznicy pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu, w tym nieodebranie megafonów protestującym.

Instytucja policji w oficjalnych komunikatach sytuację przedstawia oczywiście inaczej i twierdzi, że do odwołania doszło „z uwagi na potrzeby służby”.

REKLAMA

Został przeniesiony w dyspozycję komendanta wojewódzkiego i zostaną mu wyznaczone obowiązki w pionie prewencji w KWP w Krakowie. To nowe zadania – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.

Wirtualna Polska oraz „Gazeta Wyborcza”, powołując się na swoje źródła krakowskiej policji, podają, że tak naprawdę chodzi o niewłaściwe – zdaniem „góry” – zabezpieczenie miesięcznicy pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu.

18 dnia każdego miesiąca Jarosław Kaczyński i inni ważni politycy PiS zjawiają się na Wawelu, by uczestniczyć w Mszy Świętej w intencji pary prezydenckiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

Wydarzeniu temu zazwyczaj towarzyszą protesty grupki ludzi. 18 września jeden z mężczyzn próbował wbiec na wzgórze z tęczową flagą. Zrobił to jednak tak niezdarnie, że po drodze się wyrżnął. Policjanci próbowali go zatrzymać, doszło do małej szarpaniny, a finalnie mężczyznę zaprowadzono do radiowozu. Na nagraniach nie wyglądało to wszystko zbyt profesjonalnie.

Wieczorem z kolei w krakowskiej siedzibie PiS-u odbyła się narada ważnych polityków. Przed biurem zebrali się protestujący, którzy wykrzykiwali różne hasła przez megafon.

Anonimowi policjanci, którzy puścili przeciek do mediów, twierdzą, że właśnie wtedy Jastrząb, odpowiedzialny za zabezpieczenie tej demonstracji, odebrał telefon od jednego z wicewojewodów. Ten nakazał mu odebranie megafonów. Jastrząb jednak odmówił, bo nie widział podstawy prawnej.

Już następnego dnia w krakowskiej policji huczało od plotek, jakoby Jastrząb za te wydarzenia miał zostać odwołany. Policyjne służby prasowe zdecydowanie zaprzeczały, ale po kilku dniach – w czwartek, 22 września – do dymisji rzeczywiście doszło.

Anonimowi funkcjonariusze nie mają wątpliwości, że właśnie za niewykonanie polecenia wicewojewody, czyli nieodebranie megafonów „poleciał” Jastrząb. Instytucja policji twierdzi natomiast, że odwołanie następujące po tych wydarzeniach to wyłącznie przypadkowa zbieżność czasowa, a Jastrząb „z uwagi na potrzeby służby” otrzyma nowe zadania.

REKLAMA