Dlaczego SLD czciło kata Polaków z Wileńszczyzny?

Oficer NKWD. Zdjęcie ilustracyjna.
Oficer NKWD. Zdjęcie ilustracyjna.
REKLAMA

Dlaczego w tzw. wolnej Polsce SLD czciło krwawego sowieckiego generała, kata Armii Krajowej i Polaków z Wileńszczyzny?

Znany historyk i obrońca pamięci o żołnierzach wyklętych Tadeusz Płużański poświęcił swój najnowszy artykuł likwidacji wileńskiej Armii Krajowej. Opisana historia dotyczy podstępnie zdradzonego i wydanego na tortury płk Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”, komendanta Okręgu Wileńskiego AK. Jak się okazuje, ten zasłużony oficer uwierzył w możliwość współpracy z Sowietami i usiadł do rozmów z komunistami. Chociaż układ był już prawie dogadany, niespodziewanie gen. Iwan Czerniachowski dokonał aresztowania AK-owców, co poskutkowało formalnym rozbiciem Okręgu Wileńskiego. Dla wielu polskich bohaterów oznaczało to brutalne przesłuchania, tortury, a finalnie śmierć w NKWD-owskich katowniach.

REKLAMA

„Decyzja o rozbrojeniu Wileńsko-Nowogródzkiego Okręgu AK zapadła wcześniej – na naradzie dowództwa sowieckiego 14 lipca. Po aresztowaniu Aleksandra Krzyżanowskiego i przewiezieniu go do więzienia w Wilnie Sowieci internowali również jego oficerów zebranych na odprawie w Boguszach (gen. Czerniachowski chciał osobiście zapoznać się z kadrą oficerską »Wilka«). Oddziały AK zgromadzone na koncentracji w Puszczy Rudnickiej w celu utworzenia polskiego korpusu zostały okrążone przez formacje NKWD (12 tys. żołnierzy; wcześniej Krzyżanowski ujawnił dyslokację swoich wojsk)” – opisuje Tadeusz Płużański w artykule „Sowieci likwidują wileńską AK”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

SLD czciło komunistycznego zbrodniarza

Co najgorsze w tej całej historii, zbrodniczy generał doczekał się w Polsce swoistego kultu. Z czyjej strony? Najpierw działaczy PZPR, a następnie SLD. Jak się okazuje, morderca Polaków po swojej śmierci w 1945 roku stał się prawdziwym „bohaterem”. Pomimo teoretycznego upadku komuny pamięć o tym sowieckim kacie była dalej pielęgnowana i dopiero pare lat temu udało się pozbyć jego pomnika. Pozostaje mieć nadzieję, że Iwan Czerniachowski został rozliczony za swoje czyny po tamtej stronie.

„Na jego cześć Sowieci nadali miastu Wystruć (niem. Insterburg), położonemu na wschód od Królewca, nazwę Czerniachowsk. W Pieniężnie zaś stanął pomnik generała. Działacze PZPR, a potem SLD mogli tam kultywować pamięć o swoim bohaterze – mordercy AK-owców. Tak było np. w 1999 r., kiedy na 1 maja, »w czynie społecznym«, odremontowali pomnik idola. Szczęśliwie, mimo protestów ambasady rosyjskiej w Polsce, monument Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie został w 2015 r. rozebrany” – przypomina Tadeusz Płużański na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA