Powariowali! Socjaliści chcą wchodzić ludziom do łóżka

Niedowierzanie, facepalm.
Zdj. ilustracyjne - Fot. Pixabay.
REKLAMA

Hiszpańscy socjaliści idą za ciosem i nie przestają zaskakiwać. Ich najnowsza ustawa to po prostu wchodzenie ludziom do łóżka.

Jak twierdzi w swoim artykule Wojciech Tomaszewski, lewica od początku miała niezdrowe ciągoty do wtrącania się ludziom w ich prywatne, a nawet intymne sprawy. Tym razem hiszpańscy socjaliści, najwyraźniej niezadowoleni z dotychczasowego prawodawstwa, i tak już radykalnego, poszli o krok dalej. Ich najnowsza ustawa dotyczy stosunków seksualnych kobiet i mężczyzn, w tym małżeństw. Do tej pory wyglądało to tak, że jeżeli kobieta nie wyrażała sprzeciwu, to wszystko było w porządku. Natomiast teraz, zgodnie z uchwalonymi przepisami, kobieta musi werbalnie wyrazić zgodę na seks. Tylko ciekawe, kto to będzie sprawdzał.

REKLAMA

„Nie trudno sobie wyobrazić, że ta ustawa znacznie poszerza możliwości wszelkich nadużyć w oskarżeniu o gwałt, przy obowiązującej praktyce, że mężczyźni muszą udowodnić swoją niewinność. Ingerencja w życie rodzinne, w tym intymne, nie ogranicza się tylko do dorosłych. Presji poddawane są również dzieci. W ramach tzw. edukacji seksualnej uczy się je np. technik masturbacji. Kiedy rodzice protestowali, minister edukacji María Isabel Celaá stwierdziła, że dzieci nie należą do rodziców” – donosi Wojciech Tomaszewski w swoim artykule „Gdy socjalizm wchodzi do łóżka”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Hiszpańscy socjaliści nie byli pierwsi

W żadnym razie hiszpańscy socjaliści nie są tu jakimiś prekursorami. Ich pomysły skutkujące rozpadem tradycyjnej rodziny i ogólnie pojętą degrengoladą mogą wydawać się „innowacyjne” tylko wtedy, gdy nie zna się historii. Wojciech Tomaszewski w ramach swojego artykułu przywołał nieco przykładów z bolszewickiej Rosji, która w latach 20. XX wieku przeprowadzała rewolucję seksualną w pełnym tego słowa znaczeniu. Oczywiście ich światłe reformy szybko doprowadziły do społecznego kryzysu, który musieli powstrzymać bardziej pragmatyczni dygnitarze pokroju Józefa Stalina. Normalność szybko wróciła do łask, w tym zakaz aborcji i promowania ówczesnego ruchu LGBT.

„Czołowa sowiecka feministka, ludowy komisarz opieki społecznej (minister) Aleksandra Kołłątaj mówiła wprost: stosunek seksualny jest jak wypicie szklanki wody. Uchwalony w 1926 r. Kodeks praw o małżeństwie, rodzinie i opiece, umożliwiał radykalne rozwiązanie małżeństwa. Ono teraz następowało nie przez sąd, a tylko w trybie administracyjnym przez jednostronne oświadczenie jednej ze strony w USC bez podania motywacji. Druga strona nie była nawet wzywana, tylko zawiadamiana pisemnie o rozwiązaniu małżeństwa. Taka forma była nazywana »rozwodem przez pocztówkę«” – przypomina Wojciech Tomaszewski na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA