
Mateusz Morawiecki w Pradze przed szczytem Europejskiej Wspólnoty Politycznej tłumaczył, ile czynników jego zdaniem wpływa na inflację w Polsce. Oczywiście nie wymienił głównego winowajcy – swojego rządu.
– Wojna wywołana przez Putina i fatalne błędy klimatyczno-energetycznej polityki unijnej doprowadziły nas dzisiaj do tego stanu, że mamy ogromną inflację i mamy bardzo wysokie ceny energii. My w Polsce robimy po naszej wszystko, co możemy w naszym zakresie, z naszego polskiego budżetu, ale chcemy też, aby mechanizmy unijne sprzyjały naszym wysiłkom, a nie wspierały najsilniejszych – mówił w czeskiej Pradze szef pisowskiego rządu Mateusz Morawiecki.
Jak widać premier twierdzi, że winni inflacji w Polsce są wszyscy – Putin, Unia, Niemcy – ale nie rząd w Warszawie. Mateusz Morawiecki utrzymuje, że pisowska władza jedynie z tą inflacją walczy.
Tymczasem prawda jest zupełnie inna. O ile w 2014 roku inflacja była zerowa, to już od 2017 roku (w 2015 zaczął rządzić PiS i wprowadzać programy socjalne) inflacja zaczęła rosnąć, a w 2021 roku, czyli wciąż przed wojną na Ukrainie, tendencje były już wyraźnie nieciekawe.
Można by powiedzieć, że ta wojna w pewien sposób pomogła pisowskiemu rządowi, bo obecnie mogą całą winę za wzrost cen towarów zrzucać na Putina.
Uniwersytet Jagielloński przechodzi na zdalne nauczanie. Ceny energii elektrycznej powalają