A we Francji zabrakło benzyny

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Zachowania klientów są podobne pod każdą szerokością geograficzną. Strajki i masowe wykupowanie paliw wywołało jego braki na stacjach benzynowych Francji. Macron zapewniał, że „Francja ma zapas na 90 dni”, ale skutek takich deklaracji polityków zwykle także przynosi skutki odwrotne od przewidywanych.

Rząd mówił o „strategicznych zapasach na całym terytorium kraju” i perspektywach na nadchodzące tygodnie i miesiące, które „pozwalają wykluczyć ryzyko trwałego niedoboru”. Z kolei prezydent Emmanuel Macron wezwał kierowców do „uspokojenia się”.

REKLAMA

Panikę wywołało kilka czynników, w tym strajk w rafineriach TotalEnergies, który doprowadził do spadku w dostawach paliwa na stacje. Jest też zamieszanie spowodowane „rabatem” dla kierowców w wysokości 20 centymów, którego udziela się od 1 września i 30-centymowej dopłaty rządowej, co powoduje, że każdy napełnia bak do pełna, bo przecież „rabaty” nie będą stałe.

Firma Total tłumaczy się, że to właśnie rabaty spowodowały większe zakłócenia w dostawach, zwłaszcza w granicznym regionie Hauts-de-France, gdzie zaczęli zaopatrywać się „do pełna” także goście z zagranicy. Ten argument podzielał minister przemian ekologicznych Christophe Béchu.

Nad Sekwaną podjęto środki nadzwyczajne. M.in. w Dzienniku Urzędowym w sobotę 8 października zostały opublikowane dwa dekrety, wyjątkowo zezwalające na transport paliw także ten weekend i poniedziałek oraz czasowo łagodzące ograniczenia dla kierowców w zakresie czasu prowadzenia pojazdów-cystern.

Jeszcze raz okazuje się, że proza życia weryfikuje wszystkie „postępowe” przepisy i regulacje. I tak nagle możliwe jest nawet „przekraczanie maksymalnego tygodniowego czasu prowadzenia pojazdu w granicach czterech godzin”. Na razie tylko do piątku 14 października…

Źródło: AFP

REKLAMA