Leszek Sykulski: Wielka gra. Jak najdalej od wojny! [WYWIAD]

Leszek Sykulski. Fot. YouTube/OPCJA TV
Leszek Sykulski. Fot. YouTube/OPCJA TV
REKLAMA

Ukraińskie kontruderzenie i odzyskanie Chersońszczyzny nie miało wymiaru strategicznego, lecz jedynie taktyczny. Ukraina nadal jest odcięta od Morza Azowskiego, możliwość operowania na Morzu Czarnym ma bardzo ograniczoną, Rosjanie zajęli ziemie bardzo cenne pod względem zasobów naturalnych, zdewastowali także ukraińską gospodarkę – z Leszkiem Sykulskim, działaczem społecznym, historykiem, specjalistą ds. geopolityki, rozmawia Marta Markowska.

Marta Markowska: Kontrofensywa wojsk ukraińskich w Donbasie. Czy wojska Ukrainy mogą osiągnąć stan posiadania z 24 lutego? Czy Rosja dysponuje jeszcze rezerwami, aby rzucić je na front na Ukrainie?

REKLAMA

Dr Leszek Sykulski: Ukraińskie kontruderzenie i odzyskanie Chersońszczyzny nie miało wymiaru strategicznego, lecz jedynie taktyczny. Ukraina nadal jest odcięta od Morza Azowskiego, możliwość operowania na Morzu Czarnym ma bardzo ograniczoną, Rosjanie zajęli ziemie bardzo cenne pod względem zasobów naturalnych, zdewastowali także ukraińską gospodarkę. Odbicie przez siły zbrojne Ukrainy choćby tylko Półwyspu Krymskiego wymagałoby ogromnego wysiłku gospodarczego i militarnego. Bez znacznie większej niż dotychczas pomocy tzw. kolektywnego Zachodu będzie to niemożliwe. A czołowe państwa Unii Europejskiej, takie jak Niemcy, Francja czy Włochy, wcale nie kwapią się do masowego wysyłania nowoczesnego ciężkiego sprzętu na Ukrainę. Poza tym wystarczy spojrzeć, jak wielu Ukraińców w wieku poborowym przebywa w Polsce, zamiast walczyć w obronie swojego kraju. Federacja Rosyjska, rozpoczynając nową agresję przeciwko Ukrainie 24 lutego 2022 r. (realna wojna trwa od lutego 2014 r.), rzuciła stosunkowo niewielkie siły w stosunku do posiadanych możliwości. Z punktu widzenia rosyjskiej doktryny wojskowej nie było to prowadzenie wojny pełnoskalowej, a ograniczonej operacji wojskowej. Wskazywał na to brak mobilizacji powszechnej, stosunek sił 3:1 na korzyść obrońców i brak poważniejszych uderzeń na centra kierowania państwem ukraińskim czy linie komunikacyjne, którymi transportowany był sprzęt wojskowy z Zachodu. To wszystko jest sprzeczne z zasadami sztuki wojennej w przypadku pełnej skali wojny. Rosja ma około 20 milionów rezerwistów i system mobilizacyjny pamiętający jeszcze czasy zimnej wojny, który zapewnia możliwości wprowadzania kolejnych rzutów wojsk w sytuacji wojny pełnoskalowej.

Czy możliwe jest wznowienie rozmów pokojowych między Ukrainą a Rosją przed nadchodzącą zimą?

Teoretycznie tak, jednak z punktu widzenia Rosji wycofanie się z obszaru Donbasu czy wybrzeża Morza Azowskiego byłoby odebrane jako klęska geopolityczna i pewnie zakończyłoby w jakiejś bliższej perspektywie rządy obecnego establishmentu. Warto pamiętać, że Rosja gra o zmianę układu międzynarodowego i budowę nowej architektury bezpieczeństwa w Europie. Ukraina to tylko środek. Celem nie jest okupacja całej Ukrainy (to byłoby absurdem). Celem jest zmuszenie NATO do cofnięcia się i ustanowienie nowej strefy wpływów.

Jak bardzo może zmienić się rola Polski w NATO przez przyszłą akcesję m. in. Finlandii do Paktu Północnoatlantyckiego?

Niewątpliwie nasili się zarówno w Polsce, jak i w reszcie państw NATO retoryka o znaczeniu tzw. wschodniej flanki Sojuszu. W Polsce spodziewam się dalszego ograniczania praw obywatelskich, różnych swobód pod pretekstem „zagrożenia ze strony Rosji”. Nie zdziwię się, jak znowelizowana zostanie ustawa o „ochronie ludności cywilnej”, która pod pretekstem dbania o bezpieczeństwo wprowadzi zasady niezgodne z konstytucją, wprowadzające system autorytarny.

Czy zmiana monarchy w Wielkiej Brytanii wpłynie w jakiś sposób na jej relacje z innymi państwami?

Warto pamiętać, że król Karol III, jeszcze jako książę Walii, był bardzo mocno zaangażowany w inicjatywę Wielkiego Resetu Klausa Schwaba. Zresztą uczestniczył razem z nim w obradach Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w 2020 r., kiedy ta koncepcja była prezentowana. Nie spodziewam się niczego dobrego dla Polski w polityce zagranicznej Wielkiej Brytanii pod rządami nowego monarchy. To brytyjski imperialista z ducha i neoliberalny globalista z czynu. Dalej możemy się spodziewać zacieśniania relacji Anglosfery z dominującą rolą Waszyngtonu, tworzenia nowych agresywnych sojuszy wojskowych (takich jak np. AUKUS) i popychania przez Anglosasów krajów Europy Środkowo-Wschodniej do konfrontacji z Państwem Związkowym Rosji i Białorusi.

Czy może dojść do dalszej eskalacji konfliktu między Armenią a Azerbejdżanem? Co właściwie jest przyczyną tego konfliktu i jakie mogą być jego potencjalne skutki?

Najogólniej, pierwotna przyczyna konfliktu między Armenią a Azerbejdżanem ma charakter etniczny. W okresie istnienia Imperium Rosyjskiego na terenie spornego obszaru Górskiego Karabachu osiedlało się bardzo wielu Ormian. Wypierali oni muzułmańskich Azerów, Kurdów czy Lezginów. W okresie wielkich przemian w Rosji (1905-1907, 1917-1918) dochodziło do krwawych walk między Ormianami a Azerami. Powodem konfliktu była właśnie przynależność Górskiego Karabachu. W 1920 r. wybuchło wspierane przez Armenię powstanie w Górskim Karabachu. Doszło do starć z armią Azerbejdżanu, co wykorzystali a kolei bolszewicy. W 1920 r. Armia Czerwona zajęła terytorium Azerbejdżanu, który został przemianowany następnie na Azerbejdżańską Socjalistyczną Republikę Sowiecką. Powstała zresztą także Armeńska Socjalistyczna Republika Sowiecka. Władze w Moskwie zadecydowały o szerokiej autonomii Górskiego Karabachu i Nachiczewanu. W lipcu 1920 r. w granicach Azerbejdżańskiej SRS utworzono Nachiczewańską Autonomiczną SRS. W 1923 r. na terenie Górskiego Karabachu został utworzony Górskokarabaski Obwód Autonomiczny. Konflikt o Górski Karabach został zamrożony aż do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, związanego z kryzysem w ZSRS i rozpadem tego kraju, co zaowocowało I wojną karabaską na początku lat dziewięćdziesiątych. Mimo rozejmu z 1994 r. dochodziło do ciągłych napięć między oboma krajami. II wojna karabaska z 2020 r. ukazała także nowe oblicze tego konfliktu. Istotny stał się nie tylko wymiar etniczny, ale także geopolityczny. Górski Karabach stał się kolejną areną rywalizacji mocarstw – takich jak USA, Rosja, Turcja czy nawet Izrael, które wspierając Erywań czy Baku, jednocześnie toczą „konflikt zastępczy” między sobą.

Czy Kazachstan może, tak samo jak Ukraina, „uciec” spod wyraźnych wpływów Rosji? I jak tę kwestię mogą rozegrać Chiny?

Po ostatnim, 22 Szczycie Szanghajskiej Organizacji Współpracy, który odbył się w uzbeckiej Samarkandzie, widać wyraźnie, że w cieniu wielkiej gry między USA a ChRL toczy się bezlitosna gra o nowy podział sfer wpływów między mocarstwami. Tutaj nie ma ani sentymentów, ani przysłowiowej miękkiej gry. Nie ma przyjaciół, są tylko interesy. I w ich imię Pekin tworzy swoją sieć wpływów w Azji Środkowej. Wszystko wskazuje na to, że Kazachstan został objęty jakąś formą chińskich gwarancji bezpieczeństwa. A to oznacza, że nadszedł także czas przeformatowania geopolitycznego w dotychczasowej wyłącznej sferze wpływów rosyjskich w Azji.

Prezydent Rosji w specjalnym orędziu do narodu ogłosił częściową mobilizację i zagroził Zachodowi bronią nuklearną. Czy powinniśmy te pogróżki traktować poważnie, czy raczej jest to jedynie element politycznej gry?

Moskwa przestała blefować 24 lutego 2022 r. i każda taka decyzja jak mobilizacja, nawet tylko częściowa, czy groźba użycia broni niekonwencjonalnej powinna być traktowana poważnie. Kreml gra o zmianę geopolityczną, a nie o Charków czy nawet Kijów. Ukrainie kończą się rezerwy osobowe. Moskwa dopiero zaczyna mobilizację. Rachunek jest prosty. Bez interwencji wojsk NATO na Ukrainie powrót do stanu sprzed 24 lutego będzie niezwykle trudny. Pytanie, czy społeczeństwa zachodnie są gotowe na trudy potężnego kryzysu gospodarczego i powszechną pauperyzację? Dopiero po odpowiedzi na to pytanie można zadać właściwe: czy kraje zachodu są gotowe na powszechną mobilizację u siebie i widmo przyjęcia taktycznych uderzeń nuklearnych?

rozmawiała Marta Markowska


REKLAMA