
Policjanci domagają się podwyżek. W ramach protestu prowadzą „Akcję 41”. W praktyce oznacza to, że w większości przypadków mundurowi odstępują od wystawiania mandatów, a wobec kierowców stosują tylko pouczenia.
Galopująca inflacja daje się we znaki nie tylko zwykłym obywatelom, lecz także grupom finansowanym z płaconych przez nich podatków – w tym policjantom. Funkcjonariusze postanowili więc zaprotestować.
Wcześniej podwyżek domagali się inspektorzy ITD. Wysyłali oni do swoich zwierzchników w resorcie infrastruktury fragmenty umundurowania. Lepszych warunków domagają się także egzaminatorzy z WORD-ów, co w praktyce objawiało się tym, że w wielu miastach przez nawet kilka tygodni nie odbywały się egzaminy na prawo jazdy.
Policja postanowiła podjąć „Akcję 41”, która trwa od 14 października. Decyzję o takiej formie protestu podjęła Krajowa Sekcja Funkcjonariuszy i Pracowników Policji NSZZ Solidarność. Nazwa to nawiązanie do art. 41 Kodeksu wykroczeń: „W stosunku do sprawcy czynu można poprzestać na zastosowaniu pouczenia, zwróceniu uwagi, ostrzeżeniu lub na zastosowaniu innych środków oddziaływania wychowawczego” – czytamy.
Funkcjonariusze z prewencji i ruchu drogowego tak właśnie mają postępować w większości przypadków: zamiast mandatów – stosować pouczenia.
Według organizatorów kierowcy jednak nie mogą się czuć bezkarni – policjanci nadal bowiem wystawiają mandaty w przypadku poważnych wykroczeń. Do nich zaliczono przekroczenia prędkości, nieustąpienie pierwszeństwa czy wyprzedzanie na przejściu dla pieszych lub bezpośrednio przed nim.
Funkcjonariusze domagają się waloryzacji wynagrodzenia w nadchodzącym roku na poziomie 20 proc., a także wypłacenia jednorazowego „dodatku inflacyjnego” w wys. 5 tys. zł netto oraz podniesienia socjalu do poziomu, jaki przysługuje żołnierzom. Ponadto chcą możliwości przejścia na emeryturę po 15 latach służby.