Publiczne media francuskie zaprosiły do studia Aleksandra Makogonowa, rzecznika ambasady Rosji we Francji, który wziął udział w programie „na żywo”. Wywołało to wiele kontrowersji, a Philippe Rey, dyrektor redakcji France Info nawet się z tego tłumaczył.
Rey nie widzi w tym nic złego i twierdzi, że chcieli zadać pytania „po rosyjskich bombardowaniach” na Ukrainie w poniedziałek 10 października. Makogonow nie powiedział jednak nic innego, niż oficjalna propaganda Putina i trudno było się spodziewać, że będzie inaczej.
Rey twierdzi, że to „praca dziennikarzy”, ale redakcja została zasypana mailami, które zarzucały audycji uprawianie rosyjskiej propagandy i otwieranie przed nią drzwi we francuskich mediach. Trudno zrozumieć likwidację prorosyjskiego kanału RT i jednocześnie wpuszczanie takich samych propagandzistów na antenę publiczną.
Dyrektor twierdzi jednak, że prowadzący wywiad Marc Fauvelle odpowiednio reagował na kłamstwa Makogonowa i pokazał słabość rosyjskiej propagandy. Opinie są tu jednak podzielone. Świetnie prezentujący się, sympatyczny wizualnie i sprawny rzecznik, raczej tego „pojedynku” nie przegrał.
Dziennik „Liberation” pisał wprost, że „rzecznik ambasady rosyjskiej Aleksander Makogonow jest potężnym agentem wpływów, którego zadaniem jest podawanie fake newsów i propaganda. Czy powinniśmy nadal oferować mu platformę w mediach?”
Tymczasem Rey „gratuluje” redakcji międzynarodowej France Info „determinacji, zaangażowania i odwagi”. Program wywołuje mieszane uczucia. Dyrektor jednak twierdzi, że „nie można nam zarzucić przekazywania rosyjskiej wersji i zapominania o Ukraińcach”.
L'ambassadeur de Russie 🇷🇺, Alexander Makogonov 😎 sur BFM-tv. Son flegme est remarquable 🙌👏 (face à ces ordures). pic.twitter.com/yONfPoes0p
— ⚜ Benoit Martin ⚜ (@benoitm_mtl) September 23, 2022