Bitwa o drogi! Nadchodzi kolejna wojna na Kaukazie?

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Czy Azerbejdżan i Armenię czeka wojna? Ponownie doszło do wzrostu napięcia z powodu konfliktu o tzw. Korytarz Zangezurski.

Na Kaukazie atmosfera cały czas się zagęszcza. Zdaniem komentatorów w powietrzu może wisieć kolejna wojna. Obecny konflikt o tzw. Korytarz Zangezurski pogarsza wzajemne stosunki Armenii oraz Azerbejdżanu. Co więcej, sprawa dotyczy również Rosji, Turcji oraz Iranu. Jak więc widzimy, przebieg lokalnego sporu będzie miał reperkusje dla mocarstw rozdających karty w regionie. Wspomniana tranzytowa droga, na którą nie chce zgodzić się Armenia, miałaby połączyć Azerbejdżan z azerską eksklawą, czyli małym terytorium poza granicami kraju. Zdaniem armeńskich władz Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), czyli takie wschodnie „NATO” pod przywództwem Rosji, nie zdaje egzaminu i nie ochroni kraju w razie agresji Azerbejdżanu. Stworzenie korytarza popiera Turcja, czemu z kolei sprzeciwia się Iran, który obawia się wzmocnienia jej pozycji. Czy Rosja zdoła wrócić do gry i opanować temperaturę wrzenia na Kaukazie?

REKLAMA

„Seria bezprecedensowych ataków Azerbejdżanu na terytorium Armenii przypomniała o kwestii tzw. Korytarza Zangezurskiego, który stał się kością niezgody między Armenią a Azerbejdżanem od czasu zakończenia wojny w 2020 roku. Przypomnijmy, że ma on połączyć Azerbejdżan z azerską eksklawą (część państwa położona w oddzieleniu od głównego obszaruw Nachiczewanie i Turcją. Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew wielokrotnie powtarzał, że jeżeli Armenia nie zgodzi się na uruchomienie tej tranzytowej drogi, to siłą zajmie terytoria, przez które ma ona przebiegać. W pojęciu Baku taka akcja nie byłaby też żadnym »zajęciem«, ale »historyczną sprawiedliwością«. Terytorium to zostało zajęte przez Armenię 101 lat temu, by poprzez nie mogła ona sąsiadować z Iranem” – wyjaśnia Antoni Mak w artykule „Bitwa o drogi”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Czy Armenia dogada się z Turcją?

W obliczu słabości Rosji, która walczy o sporne terytoria z Ukrainą i najwyraźniej zmaga się ze sporym kryzysem wewnętrznym, Armenia poszukuje nowego sojusznika. Może nim być Turcja, której akurat zależy na stworzeniu opisywanego Korytarza Zangezurskiego. Premier Armenii Nikol Paszinian rozważa wystąpienie z ODKB i podjęcie rozmów z prezydentem Recepem Erdoganem, chociaż wtedy musiałby liczyć się z negatywnymi nastrojami społecznymi. W końcu w czasie I wojny światowej Turcja dokonała rzezi Ormian. Jednak tak czy inaczej całkowite zerwanie współpracy z Moskwą nie jest możliwe m.in. ze względu na sytuację w Górskim Karabachu, której stabilności strzegą rosyjskie siły. Nie ma wątpliwości, że wojna jest najgorszym scenariuszem na rozwiązanie całego konfliktu.

„Według większości komentatorów, całkowite zerwanie przez Armenię z Rosją jest raczej mało realne. Oprócz kwestii Korytarza Zangezurskiego Paszinian ma na głowie jeszcze jeden problem. Są nim Ormianie w Górskim Karabachu, których bezpieczeństwa, jak dotąd skutecznie, strzeże dwa tysiące rosyjskich żołnierzy z sił pokojowych. Nawet jeżeli Armenia wystąpi z ODKB, to nie zerwie sojuszu z Rosją, który zawarła wiele lat temu. Tylko dzięki Rosji będzie ona w stanie utrzymać swoją diasporę w Górskim Karabachu. Z regionem tym łączy Armenię droga kontrolowana przez rosyjskich żołnierzy. Alijewowi ani Turcji nowa wojna na Kaukazie nie jest obecnie potrzebna. Strony będą musiały się jakoś dogadać…” – pisze Antoni Mak na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA