Korwin-Mikke zrecenzował najnowszą książkę znanego ekonomisty: „Piketty po prostu bredzi”

Janusz Korwin-Mikke.
Janusz Korwin-Mikke. / Fot. PAP
REKLAMA

Janusz Korwin-Mikke krótko i dosadnie zrecenzował najnowsze pomysły znanego lewicowego ekonomisty Thomasa Piketty’ego.

Cały felieton przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA

W swoim felietonie na łamach „Najwyższego Czasu” nestor polskiego ruchu wolnościowego Janusz Korwin-Mikke odniósł się do pomysłów z najnowszej książki znanego lewicowego ekonomisty i myśliciela Thomasa Piketty’ego. Otóż w dziele „Kapitał i ideologia” znalazła się koncepcja przekształcenia kapitalizmu w tzw. socjalizm partycypacyjny. Jak zwykle największy problem jest tu upatrywany w istnieniu nierówności ekonomicznych, które na domiar złego rosną. Zdaniem lewicy to rak, który toczy społeczeństwa. Oczywiście nasz nieśmiertelny pogromca socjalizmu nie mógł w takiej sytuacji milczeć i postanowił rozłożyć tę teorię na czynniki pierwsze. Jego zdaniem Piketty… po prostu bredzi.

„Niestety: socjalizm zatrzymał rotację elit. Miejsce właścicieli, którzy mają po 100 miliardów (i potem ich dzieci się degenerują i majątek trwonią) zajęli mniej zamożni managerowie. A biednych po prostu zlikwidowano, dając im tyle dóbr, że już nie chce im się w dzieciństwie pracować i uczyć się przez 16 godzin na dobę. Mimo to jednak niektórzy nadal się dorabiają, a niektóre wielkie firmy padają. I nie ma jak udowodnić, że »nierówność wzrasta« – bo nikt nie wie, ile taki np. p. Elon Musk naprawdę posiada” – argumentuje Janusz Korwin-Mikke w felietonie „Piński, Piketty – i π razy drzwi”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały felieton przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Korwin-Mikke o bogaceniu się społeczeństw

W swoich rozważaniach Janusz Korwin-Mikke poruszył również wątek transferowania za granicę zysków wypracowanych w Polsce. W jego opinii to, że Unia Europejska dała nam np. 2% PKB, a państwa UE wywiozły z naszego kraju 4% PKB, nie daje podstawy do twierdzenia, że zostaliśmy w jakiś sposób obrabowani. Znaczenie ma to, że dzięki inwestycjom kapitalistów polskie społeczeństwo mogło się wzbogacić. Nie zauważa się bowiem tego, że zagraniczny kapitał pozwolił na wypracowanie wartości dodanej, która przecież zostaje w kraju pod postacią nowych towarów oraz dochodów pracowników. Czysty zysk przedsiębiorcy nie powinien więc interesować aparatu państwa.

„Tymczasem ten kapitalista przyjechał np. z miliardem, zaczął w Polsce robić z igły widły i po roku kapitał podwoił. Jednak zysk z kapitału to zazwyczaj 1/6 tego kapitału – czyli ten kapitalista zostawił w Polsce 5 miliardów (w widłach – bo widły są widać bardziej potrzebne od igieł…), a 1 miliard wywiózł. Państwo polskie nic do pieniędzy kapitalisty nie ma. Czy ten miliard jest w Polsce, czy w Szwajcarii jest bez znaczenia. Ważne, że w wyniku działalności tego kapitalisty walające się po katach igły zostały przerobione na bardziej potrzebne widły. Przy okazji trochę Polaków wzbogaciło się pracując u tego kapitalisty” – wyjaśnia Janusz Korwin-Mikke na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały felieton przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA