Nowe, wstrząsające ustalenia z Tarnowa. Matka i jej dzieci z poderżniętymi gardłami

Policja. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
Policja. / Zdjęcie ilustracyjne: PAP
REKLAMA

W miniony piątek w jednym z domów przy w Tarnowie znaleziono ciała kobiety, mężczyzny i dwójki dzieci w wieku sześciu i dziewięciu lat. Kobieta i dzieci miały podcięte gardła. Media podają nowe fakty o zbrodni.

Zawiadomienie o tym, że w jednym z segmentów przy ul. Świętego Marcina dzieje się coś niepokojącego tarnowska policja dostała w piątek o godz. 13. Służby zaalarmowała kobieta, która przez okno zauważyła w domu leżące na podłodze ciało.

REKLAMA

Ponieważ sama nie mogła wejść do mieszkania sąsiadki, bo drzwi były zamknięte, zadzwoniła po pomoc. Policjanci przyjechali na miejsce w asyście strażaków, którzy wyważyli drzwi. Okazało się, że w mieszkaniu jest nie jedno ciało, ale cztery. Poza ciałem 41-letniej kobiety, także ciała dzieci (6 i 9 lat) oraz 43-letniego mężczyzny.

Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie Huber Ciepły przekazał wówczas, że ciała kobiety i dzieci miały podcięte gardła. Jednocześnie służby nie chciały udzielać więcej informacji o tragedii.

Nowe ustalenia o tragedii w Tarnowie

Ulica Św. Marcina, przy której doszło do tragedii, znajduje się w tarnowskiej dzielnicy Zabłocie. Jak podaje „Super Express”, to stosunkowo nowe osiedle, gdzie pierwsze zabudowy segmentowe zaczęły powstawać osiem lat temu. Wciąż powstają nowe, a droga tam jeszcze nie jest wyasfaltowana. Mieszkańcy często mało znają się ze sobą.

Prokuratura potwierdziła już, że zmarły 43-letni mężczyzna jako jedyny nie miał poderżniętego gardła. Według „SE”, na miejscu zabezpieczono noże i szlifierkę kątową – potencjalne narzędzia zbrodni.

Choć śledczy nie chcą tego oficjalnie przyznać, wszystko wskazuje na to, że Tomasz O. najpierw zamordował córki i żonę, a następnie odebrał sobie życie. Motywem miał być rozwód, o którym coraz częściej mówiła jego żona.

Według świadka, do którego dotarł „Super Express”, Tomasz O. miał w biegłym tygodniu opowiadać u mechanika, gdzie naprawiał swoje auto, że „ich wszystkich (rodzinę – red.) pozabija”. Nikt jednak nie wziął jego słów na poważnie…

REKLAMA