Narodowcy kontra Gaweł. Obrońcy i prokurator chcą uniewinnienia działaczy [VIDEO]

Marsz z okazji 82. rocznicy powstania ONR, Białystok, 16.04.2016 r. / Foto: screen YouTube/ Independent Video Press 1
REKLAMA

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się w środę proces odwoławczy dwóch mężczyzn, nieprawomocnie skazanych za „nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym”. Chodzi o okrzyki podczas marszu zorganizowanego przez ONR. Obrońcy chcą uniewinnienia; podobną apelację złożyła też prokuratura.

Sprawa dotyczy obchodów 82. rocznicy powstania ONR, zorganizowanych w Białymstoku 16 kwietnia 2016 roku. Złożyła się na nie m.in. Msza św. w archikatedrze i marsz ulicami miasta z udziałem ok. czterystu osób. Według publikowanych w mediach nagrań z niektórych fragmentów marszu, jego uczestnicy krzyczeli m.in.: „My Europę obronimy, islamistów nie wpuścimy”, „Narodowy radykalizm”, „Polacy przeciw imigrantom”, „Śmierć wrogom ojczyzny” czy „Wielka Polska katolicka”.

REKLAMA

Jedno ze śledztw prokuratury – prowadzone najpierw w Białymstoku, a potem w Warszawie – dotyczyło podejrzeń nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych lub wyznaniowych, ale ostatecznie zostało prawomocnie umorzone.

To otworzyło jednak drogę do subsydiarnego aktu oskarżenia stron uznanych tam za pokrzywdzone.

Z tego prawa skorzystał Rafał Gaweł, związany z Ośrodkiem Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. W subsydiarnym akcie oskarżenia zarzucił on siedmiu konkretnym działaczom środowisk narodowych, że wobec przedstawicieli społeczności żydowskiej, w tym wobec niego, kierowali bezprawne groźby poprzez okrzyki „a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”, czym mieli oni publicznie nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

Rafał Gaweł przebywa w Norwegii. W Polsce prawomocnie skazany jest na dwa lata więzienia za oszustwa przy prowadzeniu działalności gospodarczej.

Proces w pierwszej instancji toczył się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. W czerwcu 2021 roku skazał on na rok bezwzględnego więzienia mężczyznę, który – korzystając z nagłośnienia – zainicjował hasło „a na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”. Natomiast na pół roku więzienia w zawieszeniu oskarżonego, który – po zainicjowaniu tego hasła – był jedną z osób, które je skandowały. Obaj mają zapłacić po 200 zł nawiązki.

Pozostałych pięciu oskarżonych zostało uniewinnionych. W tym zakresie wyrok jest już prawomocny.

Apelacje złożyli obrońcy obu nieprawomocnie skazanych mężczyzn, prokuratura oraz pełnomocnik Gawła, jako oskarżyciela subsydiarnego. Ten ostatni chce wyższych kwot nawiązek, po 1,5 tys. zł od każdego ze skazanych. Obrońcy i prokuratura wnioskują o uniewinnienie; obrońcy ewentualnie o warunkowe umorzenie postępowania karnego.

Obrońcy kwestionują przede wszystkim to, że Rafał Gaweł w ogóle był uprawiony do złożenia subsydiarnego aktu oskarżenia; brak skargi uprawnionego oskarżyciela to tzw. bezwzględna przesłanka odwoławcza. W ich ocenie, nie wykazał on, że jest osobą narodowości żydowskiej, a do tego, by jakiegokolwiek jego dobro prawne było zagrożone. Kwestionują też samą ocenę sądu okręgowego co do treści hasła, które było skandowane, jako dotyczącego osób pochodzenia żydowskiego.

– Zostali oni skazani za to, czego nie zrobili. Bo bynajmniej nie nawoływali publicznie do pozbawienia życia osób narodowości żydowskiej – mówił jeden z obrońców mec. Marcin Iwanowski. Dodał, że bez względu na ocenę, czy oskarżeni je skandowali czy nie, to hasło można uznać za „niepoważne, niestosowne, nawet żałosne”.

– Natomiast nie każde hasło powinno być penalizowane (…), nie można syjonizmu utożsamiać z narodowością żydowską, bo nie każdy syjonista jest Żydem i nie każdy Żyd jest syjonistą – mówił.

Dodał, że wyrok skazujący bierze się – jak to ujął – z „negatywnego stosunku sądu pierwszej instancji do oskarżonych, reprezentowanych przez nich poglądów i organizacji, z którymi byli związani”.

Uniewinnienia chce również prokuratura, która swoje śledztwo w tej sprawie ostatecznie umorzyła z oceną, iż nie było znamion przestępstwa. Uważa ona za błędne przyjęcie przez sąd okręgowy, że hasło jest „wyrazem nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych”. Prokuratura zwraca uwagę w swojej skardze, że określenie „syjonista” odnosi się do uczestnika ruchu społeczno-politycznego, nie zaś do narodu żydowskiego, oraz że hasło nie jest groźbą popełnienia konkretnego przestępstwa.

– Nie każde zachowanie, w tym przypadku użycie słów publicznie, w sytuacji, gdy przez niektóre osoby mogą być odebrane jako drastyczne, ewentualnie moralnie naganne, musi wyczerpywać znamiona przepisów zawartych w Kodeksie karnym. Zdaniem prokuratury, taka sytuacja nie ma tutaj miejsca – mówił prok. Dariusz Żukowski.

Wyrok ma być ogłoszony w drugim tygodniu listopada.

REKLAMA