
Niezawodny red. Stanisław Michalkiewicz wziął na celownik aferę podsłuchową, która wróciła na pierwsze strony gazet.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
W swoim artykule red. Stanisław Michalkiewicz postanowił co nieco opowiedzieć o kulisach tzw. afery podsłuchowej, która na nowo zyskuje zainteresowanie mediów. Nie chodzi wcale o nowe nagrania z restauracji „Sowa i Przyjaciele”, a fakt, że zarejestrowane rozmowy miały trafić do samego Władimira Putina. Krótko mówiąc, miały zostać sprzedane rosyjskim służbom. Zdaniem publicysty wiarygodność tego scenariusza można ocenić, a wystarczy do tego znajomość realiów, gdy doszło do owego „spisku” trzech kelnerów. Wnioski okazują się bardzo interesujące.
„Teraz jednak wspólnik pana Marka Falenty powiada, że miał on sprzedać wszystkie nagrania Putinowi, który teraz szantażuje działaczy Volksdeutsche Partei, chociaż Naczelnik Państwa kieruje wobec nich podejrzenia, że są oni co do jednego ruskimi agentami, podobnie jak działacze Volkdseutsche Partei, wsparci autorytetem pana generała Pytla i pana generała Dukaczewskiego, wysuwają identyczne podejrzenia pod adresem Naczelnika i jego komanda” – pisze Stanisław Michalkiewicz w artykule „Powtórka z rozrywki”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
Michalkiewicz: Kto na tym zyskał?
Jak wskazuje Stanisław Michalkiewicz, powinniśmy zwrócić uwagę na to, kto w rzeczywistości skorzystał na całym zamieszaniu. W końcu afera podsłuchowa przyczyniła się w znaczącym stopniu do zmiany rządu. Zdaniem publicysty chodziło o wyciągnięcie Polski spod kurateli Niemiec i częściowo Rosji. Kto mógł tego dokonać? Nasz niezawodny obserwator ma swojego faworyta. A w takim razie co z tym sprzedaniem nagrań Moskwie? Cóż, trwa kampania wyborcza, a „ruskie onuce” są obecnie w modzie…
„O ile jednak w knajpach podsłuchy mogli sobie zakładać spiskujący kelnerzy, to już w rezydencji premiera Tuska potrzebna była chyba pomoc pierwszorzędnych fachowców. Skąd pochodzili fachowcy? Tego, ma się rozumieć, nie wiemy, ale skoro celem afery podsłuchowej było przeprowadzenie podmianki na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu, to musieli oni pozostawać w służbie kraju, który tę podmiankę właśnie przeprowadzał” – sugeruje Stanisław Michalkiewicz na łamach „Najwyższego Czasu!”.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”