Lobby LGBT zadowolone z wygranej Luli w Brazylii

Drag Queen Story Hour - akcja czytania dzieciom historyjek o zmiennopłciowcach. Obrazek ilustracyjny/Zdjęcie: Live Site News
Obrazek ilustracyjny/Zdjęcie: Live Site News
REKLAMA

„Społeczność LGBT+” nie kryje satysfakcji z wygranej w walce o prezydenturę Ignacego da Silvy Luli. Urzędujący prezydent Jair Bolsonaro oskarżany jest przez to środowisko o „konserwatyzm”, „religijność”, „mizoginizm” i „homofobię”. Tymczasem lewica, nawet na komunistycznej Kubie pokazuje, że „włączyła” już „LGBT+” do swojego kanonu „postępowego proletariatu”.

Jair Bolsonaro rzeczywiście dzielnie bronił normalności i wzorca tradycyjnej rodziny. Lobby LGBT twierdzi jednak, że zostało zepchnięte niemal do „podziemia”, co mocno mija się z prawdą. Teraz liczy, że razem z wygraną lewaka Luli, zyska ogromne wsparcie w swojej „wojnie kulturowej”.

REKLAMA

Na wiecach Luli „tęczowe” flagi były często obecne, a on sam obiecał przywrócenie „akceptacji różnic”. Otwarcie także wspominał w czasie kampanii o „prawach gejów”.

Tymczasem za prezydentury Jaira Bolsonaro z ministerstwa ds. rodziny, zniknął np. osobny „pełnomocnik ds. równości i LGBT+”. W dodatku na czele resortu stanął polityk wyznający tradycyjne wartości, związany z konserwatywnym nurtem ewangelickim.

Jedno z pism gejowskich napisało po wyborach brazylijskich, że Lula pokonał „anty-LGBT-owskiego tyrana”. Żyjemy w czasach, kiedy skazany wcześniej złodziej jest mniej piętnowany i bardziej obdarzany zaufaniem, niż polityk ograniczający panoszenie się ideologii gender. Katalog „grzechów głównych” mocno się zmienił, a sojusz komunistów, klimatystów, gejów, lesbijek, transseksualistów i im podobnych może wysadzić z siodła każdego kowboja tradycjonalizmu…

REKLAMA